Naprawdę ciężko mi uwierzyć w to, jak błyskawicznie minęły ostatnie dni. Najpierw był to okres przed-urodzinowy, później typowo urodzinowy, a teraz już po-urodzinowy. Od kilku jestem już pełnoletnia, co wciąż staram się przyswoić. Idzie mi to dość ciężko, bo prawda jest taka, że w moim życiu nic specjalnie się nie zmieniło. Bałam się tego dnia, w którym miałam przekroczyć tę obcą mi granicę i wkroczyć w zupełnie nieznany mi świat dorosłości, jednak okazało się to dużo prostsze niż myślałam. Wciąż uważam siebie za tak samo dziecinną jak wcześniej. W tej kwestii chyba już nigdy nic się nie zmieni.
Pamiętam jak w okolicach dwa tysiące dziesiątego, czy jedenastego roku przewijałam kolejne miesiące w kalendarzu w telefonie i ta jedna data w dwa tysiące piętnastym roku wydawała się tak bardzo odległa. A cały ten okres czasu minął mi bardzo szybko. Na szczęście teraz już nie ma w moim życiu takiego jednego dnia, którego tak bardzo bym się bała, a który jednocześnie tak bardzo by mnie ciekawił, intrygował, dlatego liczę na to, że czas teraz nieco zwolni i nie będzie już tak bardzo pędził do przodu.
W tym roku chciałabym sobie życzyć, by dalej było tak fajnie, jak jest obecnie. Bo jest tak dobrze, że narzekanie na cokolwiek byłoby niestosowne!