poniedziałek, 23 maja 2016

living on my own

To dziwne uczucie zacząć wakacje w maju, a jeszcze dziwniejsze wejść na bloga i zacząć pisać post po dwumiesięcznej przerwie. Napisałam kiedyś post o tym, że uważam się za dobrą blogerkę. Po krótkim namyśle dochodzę do wniosku, że jednak wydałam tę opinię o samej sobie bez większego zastanowienia. Nie da się ukryć, że blogerka ze mnie dość marna, ale wciąż mam nadzieję, że z czasem uda mi się to zmienić. Tymczasem jednak przychodzę do Was z nowym postem.
Na początku maja obejrzałam filmik Stuu, może niektórzy wiedzą, o czym mówię, niektórzy może nie, ale i tak napiszę, że choć nie oglądam go na co dzień, to jednak włączyłam go i na kilka dni przed maturami poświęciłam tę niecałą godzinę. Obejrzałam i praktycznie od razu usunęłam z telefonu wszystkie aplikacje społecznościowe typu Instagram, Snapchat, Ask. Usunęłam to, na co każdego dnia poświęcałam dużo czasu, jak teraz o tym pomyślę, to beznadziejnie dużo, a co z tego miałam? Co dawała mi wiadomość, że do Littlemooonster96 przyszła kolejna paczka, że Maffashion i Jessica Mercedes jadą w kolejną podróż, a Olciiak wybiera się na koncert. Wyeliminowałam te informacje z mojego życia i następnego dnia poczułam, że mam zadziwiająco dużo czasu. Na początku mojego odwyku od portali społecznościowych miałam ochotę z powrotem zainstalować wszystkie aplikacje i obejrzeć snapy, czy zdjęcia, ale chęć ta szybko mijała, gdy zadawałam sobie sprawę, że znajomość życia obcych dla mnie osób nic mi nie daje. Zajęłam się swoim własnym i osób, które towarzyszą mi na co dzień. Polecam każdemu.

Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!