wtorek, 29 lipca 2014

szukając kolorów

Ostatnio coś brakuje kolorów na moim blogu, ale stwierdziłam, że odrobina czarno-białych zdjęć jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Podczas ich robienia, miałam chyba po prostu taki trochę nijaki dzień, kiedy wyszłam z domu pierwszy raz na dłużej po chorobie i podobał mi się ten brak barw.
Czuję się trochę tak, jakbym nagle się obudziła z jakiegoś pięknego snu i musiała wrócić do ponurej rzeczywistości. W taki nastrój wprawia mnie właśnie fakt, że połowa wakacji za nami, rozpoczęcie roku zamiast się oddalać, każdego dnia jest bliżej, na co ja nie jestem w ogóle gotowa i chciałabym, by te wakacje trwały wieczność i nigdy się nie kończyły. Ale nie chcę marudzić i przekazywać Wam swojego pesymizmu, który moim zdaniem aż bije od tego postu.
Z rzeczy bardziej pozytywnych, choć znowu nie do końca, chciałam Wam polecić film Ósmoklasiści nie płaczą. Nie do końca pozytywnych, dlatego że sama przepłakałam całą końcówkę. Film może według niektórych taki sam jak wszystkie inne, które poruszają temat białaczki, ale moim zdaniem to coś zupełnie innego i bardzo mi się podobał, z pewnością również zapadł mi w pamięć, więc gdy tylko macie wolny wieczór, sięgnijcie po niego.
Polubiłam też noszenie krótkich spodenek, dziś są one w takiej niby-eleganckiej wersji, która wyjątkowo przypadła mi do gustu. Prosto i wygodnie, czyli tak jak lubię najbardziej. W ogóle czy tylko według mnie baleriny to najwygodniejsze buty na świecie i czy tylko ja mogłabym chodzić w nich bez przerwy?
   
ask.fm

sobota, 26 lipca 2014

kiedy temperatura jest za wysoka...

I w tytule, o dziwo, wcale nie chodzi mi o temperaturę, którą widzimy na termometrze. Trochę się ostatnio pochorowałam, więc większość ostatnich dni spędziłam w domu, czytając. Byłam zmuszona odwołać moje spotkania ze znajomymi, co w dalszym ciągu wywołuje u mnie wyrzuty sumienia. Ale dzięki temu kilkudniowemu odpoczynkowi od miasta, naprawdę sporo przeczytałam. Obecnie czytam Tunele. Spirala, które są piątą, czyli niestety już przedostatnią, częścią serii Tunele, która jest moją ulubioną zaraz po Harrym Potterze, który jest w sumie poza wszelkimi rankingami.
Poza czytaniem, czytaniem i czytaniem, udało mi się znaleźć moją absolutną inspirację. Jest nią Angelika, prowadząca kanał na Youtube - littlemooonster96, którą absolutnie uwielbiam i jeśli tak dalej pójdzie, skończę wkrótce oglądać filmik i okaże się, że wszystkie inne już obejrzałam, więc po prostu będę musiała czekać na kolejne. A ja nie do końca lubię czekać. Przypuszczam, że większość z Was ją już zna i ogląda, lub chociaż o niej słyszała. Ja oczywiście trafiłam na jej kanał przez przypadek i... uzależniłam się!
Cieszę się, że w czasie mojej choroby ostatnie, na co miałam ochotę, to przeglądanie Internetu. Właściwie dopiero dziś weszłam tu na dłużej. Ze smutkiem żegnam jednego z moich obserwatorów, który w tym czasie postanowił odejść od mojego skromnego grona czytelników. Zawsze nieco smucą mnie takie sprawy, bo nigdy nie wiem, jaki jest powód takiego odejścia, czy ja napisałam coś złego, coś nudnego, czy może po prostu nie odwzajemniłam obserwacji po dostaniu komentarza "Ja już obserwuję, a Ty?", ale wtedy to już nie jest mi smutno. Czułabym się naprawdę o wiele, wiele lepiej, gdybym znała powód takiej decyzji. Bo ja lubię jasne sytuacje i lubię nad sobą pracować, więc konstruktywna krytyka zawsze jest mile widziana.

poniedziałek, 21 lipca 2014

zostawmy przeszłość

Wakacje trwają, temperatura z dnia na dzień coraz wyższa, więc to już odpowiedni czas na... szorty! Szczerze mówiąc nie lubię ich aż tak bardzo jak spódnic, czy sukienek, ale mogą być. Zwłaszcza, gdy wsiadam na rower i chcę mieć pewność, że będę mogła swobodnie przejechać kilkanaście, czy kilkadziesiąt kilometrów. Jakoś nagle zorientowałam się, że przecież wakacje nie trwają wiecznie i trzeba coś w końcu zrobić! Jeszcze niedawno twierdziłam, że jeszcze daleko do ich końca, minęły tylko dwa, czy trzy tygodnie, więc co to jest? Ale prawda jest taka, że każdy tydzień mija szybciej od poprzedniego, więc może nagle się okazać, że nim się obejrzymy, będzie już wrzesień.
Jednak mimo świadomości, że czas upływa, nie martwi mnie to, lecz raczej motywuje. W końcu wiem, że nie mogę w żaden sposób zatrzymać czasu, więc po prostu trzeba iść do przodu, nie odwracając się za siebie. Życie jest za krótkie, by żyć wspomnieniami, które nas ranią, gdy przed sobą mamy szansę na nowe, lepsze chwile, o których później będziemy mówili z uśmiechem na ustach. Jestem osobą, która nie potrafi zapomnieć i nawet po trzech latach od jakiegoś wydarzenia, potrafi ono wywołać u mnie łzy i sprawić, że zepsuję sobie cały dzień. Ale czy to coś zmienia? Nie da się zmienić swojej przeszłości, to, co zrobiliśmy, minęło i trzeba z tym dalej żyć. Ile to już razy wyobrażałam sobie inne zakończenia pewnych sytuacji, rozmyślałam, analizowałam... Ale to koniec. Było, minęło. Teraz tylko jedyne, o czym muszę pamiętać, to by nie popełniać tych samych błędów w przyszłości.

czwartek, 17 lipca 2014

wzruszona | Gwiazd naszych wina

O książce Gwiazd naszych wina myślę, że słyszeli już prawie wszyscy. Był okres czasu, gdy na wielu blogach pojawiła się recenzja tej książki. Sama kupiłam ją pod koniec czerwca, zachęcona pozytywnymi opiniami, które przeczytałam, jedna z moich koleżanek stwierdziła nawet, że nie wie, jak można nie płakać podczas jej czytania. Przeczytałam i... i nic. Jestem osobą, która zawsze płacze, oglądając Titanic, czy czytając Bez mojej zgody, więc naprawdę nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ta książka nie wywołała we mnie żadnych emocji, nawet nie potrafiłam odpowiednio się w nią... wczytać!
Plan na dzisiejszy dzień był prosty: niewielkie zakupy, później kino. Z zakupów niewiele wyszło, ale do kina dojechałyśmy. Mimo zawodu, jaki poczułam po przeczytaniu książki i tak bardzo chciałam obejrzeć film. Więc obejrzałam, wzruszając się i próbując chyłkiem wysuszyć oczy co najmniej cztery razy. Film jest głęboko poruszający, zmuszający do myślenia, po prostu piękny. Już dawno nowo-obejrzany film nie wzbudził we mnie takich emocji. Kiedy się skończył i na ekranie pojawiły się końcowe napisy i gwiazdy, siedziałam dalej na miejscu, chcąc oglądać dalej i dalej, i dalej. Może po prostu odezwała się romantyczna część mnie, ale na pewno każdy z nas ją posiada, więc koniecznie obejrzyjcie ten film, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Nie jest nawet konieczne czytanie książki, chyba, że chcecie to zrobić. Jest to ten typ filmu, którego szybko się nie zapomina i mimo, że do domu wróciłam już kilka godzin temu i próbowałam zabrać się za czytanie książki, nie mogłam przestać myśleć o bohaterach, o dialogach, o wszystkim. Trafił on na listę moich ulubieńców!

sobota, 12 lipca 2014

jestem jaka jestem

Jestem zagubiona, bo często czuję, że straciłam grunt pod nogami i nie wiem wtedy, jak sobie poradzić.
Jestem leniwa, nie potrafię się do niczego zabrać, przeważnie brak mi motywacji i znajduję milion innych rzeczy, które mogę zrobić w tym samym czasie.
Jestem niezorganizowana, co odbija się na wielu rzeczach, które wykonuję.
Jestem podejrzliwa, choć nigdy jawnie tego nie okazuję.

 Podejrzliwość jest ohydną cechą i źle świadczy nie o tym, kogo podejrzewamy, tylko o nas, niestety. 
Małgorzata Musierowicz

Jestem nad ambitna, co przeraźliwie kłóci się z byciem leniwą.

Jestem szczera, bo sama oczekuję szczerości od drugiej osoby i nie chcę być okłamywana.
Jestem lojalna, nie wyobrażam sobie zdradzenia czyjegoś sekretu.

 Czasami szczerość wchodzi w drogę lojalności. Czasami ten sekret nie jest do końca nasz i zdradzając go, można zaszkodzić innym. 
Stephenie Meyer

Jestem skryta, nie potrafię i nie chcę mówić innym o swoich problemach, nie chcę nikogo dołować i wymuszać na nim współczucia.
Jestem nieśmiała, często nie potrafię zupełnie odnaleźć się w obcym mi środowisku, porozumieć się z nowo poznanymi osobami lub osobami, które lubią być w centrum uwagi.
Jestem cicha, przeważnie nie mówię za wiele i szanuję osoby, które potrafią słuchać. Ja potrafię.


Jestem cierpliwa i jest to jedna z moich ulubionych cech.

 Praktykujmy cierpliwość, a nie ćwiczmy w niej innych. 
Jakub Alberione

Jestem rozsądna, zazwyczaj nie postępuję zbyt pochopnie, czasem za dużo myślę.
Jestem ostrożna, zwłaszcza jeśli chodzi o zaufanie. Człowiek wszystkiego uczy się na własnych błędach.
Jestem wyrozumiała, choć nauczyłam się tego niedawno. Potrafię wybaczać, ale czasem nie umiem zapomnieć.
Jestem punktualna, i choć potrafię wybaczyć nawet pół godziny spóźnienia, sama unikam tego jak ognia.

Jestem jaka jestem. Najważniejsze, by umieć zaakceptować samego siebie. Możemy starać się wyeliminować pewne cechy, w jakiś sposób zmieniać swoje zachowanie, ale najważniejsze, by nie zatracić przy tym swojego prawdziwego ja. Nikt nie jest idealny i trzeba umieć się z tym pogodzić.

wtorek, 8 lipca 2014

miłość do second handów #1

 Nie lubię zakupów. Męczy mnie niesamowicie chodzenie po Galeriach, przeszukiwanie rzeczy w sieciówkach, odkładanie ubrań na wieszak ze względu na kosmiczną cenę i prawie pusty portfel. Nie lubię wydawać dużo pieniędzy na ubrania, kiedy wiem, że akurat ubrania to rzeczy, na których mogę zaoszczędzić.
W second handach czuję się zupełnie inaczej. Nie czuję, że robi mi się gorąco, nie muszę przejmować się cenami, bo wiem, że zazwyczaj nie przekraczają one dwudziestu złotych. Lubię do nich zaglądać mniej więcej dwa-trzy razy w miesiącu, zawsze w dzień nowej dostawy, jeśli chodzi o mój ulubiony ciucholand, i zawsze w piątek, jeśli chodzi o dwa pozostałe, które również lubię. Rzeczy, które Wam pokażę w większości pojawiły się już na blogu jakiś czas temu, kupiłam je w przeciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie jest ich dużo, bo zazwyczaj po prostu kupuję to, co jest mi potrzebne.
 Z sukienkami zazwyczaj mam ten problem, że są na mnie za długie. Nie jest jakoś specjalnie wysoka, a lubię rzeczy przed kolano, które nie powodują, że wyglądam na jeszcze niższą niż w rzeczywistości. Granatowa sukienka jest w kosmicznie dużym rozmiarze, czego zupełnie po niej nie widać. Możecie zobaczyć, jak się prezentuje w tym poście.
Brązową sukienkę lubię chyba najbardziej ze wszystkich rzeczy, jakie dotychczas kupiłam. Jest bardzo wygodna, idealnej długości, ładnie wygląda, czyli idealna na lato!
Kolejnych dwóch rzeczy jeszcze nie mieliście okazji oglądać na blogu. Są to spodenki z wysokim stanem (o dziwo znalazłam takie w moim rozmiarze), których nie chciało mi się szukać w zwykłych sieciówkach. Do tego cudowny, delikatny sweterek na chłodniejsze dni.
Dwie bluzki z moimi ulubionymi kołnierzykami. Ta w kwiatki to typowa, delikatna mgiełka. Natomiast ta w bliżej niezidentyfikowane figury geometryczne jest jedną z moich ulubionych na obecną porę roku, ze względu na świetny materiał i brak rękawów.
Następna jest biała koszula, która była pierwszą rzeczą, jaką w ogóle kupiłam w sklepie z używaną odzieżą, jeszcze jakoś w lutym bądź marcu. Jedynym jej minusem jest brak guzika, przez co nie można jej zapiąć pod szyję, ale i tak ją lubię. Kolejny jest jeden z moich ulubionych sweterków w kwiaty, któremu możecie przyjrzeć się tutaj.
Ostatnie są dwa ciepłe sweterki, które kupowałam jeszcze w zimowo-wiosennym okresie, o których nie mam za bardzo, co pisać, poza tym, że lubię je zakładać w chłodne wieczory.

Jest to większość rzeczy, które kupiłam w ostatnim czasie. Prawdopodobnie, gdy uzbiera mi się kolejna partia rzeczy, zamieszczę na blogu drugi taki post.

Enjoy!

sobota, 5 lipca 2014

aktywnie

Pierwszy tydzień wakacji już praktycznie za nami i powiem Wam, że chyba jeszcze nigdy nie spędziłam go bardziej aktywnie niż teraz! To do mnie aż niepodobne! Pogoda jak najbardziej dopisywała, więc większość czasu spędziłam poza domem, spotykając się ze znajomymi. Wczorajszy dzień był najbardziej aktywnym ze wszystkich, jako że odwiedziłam na rowerze koleżankę, która mieszka dwanaście kilometrów ode mnie, co udało mi się ustalić dzięki aplikacji Endomondo, o której już Wam wspominałam kilka postów wcześniej.
Pogoda u mnie od przyszłego tygodnia ma być nie za ciekawa, co być może pozwoli mi skupić się bardziej na blogu, co dotychczas mi się nie udawało. A byłam pewna, że wakacje to idealny czas na blogowanie!

Mam również nadzieję, że plany, o których wspominałam, nie pozostaną jedynie planami! Basen wprawdzie muszę chwilowo przełożyć przez zapowiadaną pogodę, ale myślę, że biegi w chłodniejszej temperaturze mogą być nawet dobrym pomysłem.
Większość z Was zapewne niedługo gdzieś wyjeżdża, czego po części zazdroszczę. W styczniu miałam plany, by jechać na obóz młodzieżowy, ale przez to widać tylko jak to jest z tymi moimi planami.
Każdego dnia znajduję chwilę, by pomyśleć o blogu i zastanawiam się, jak by go trochę urozmaicić. Jak na razie Wam swoich zamiarów nie zdradzę, bo obawiam się, że wtedy mogłoby się to skończyć tak jak moje planowanie, a gdy są to tylko myśli w mojej głowie, czuję się bezpieczniejsza!

wtorek, 1 lipca 2014

podsumowanie czerwca

Czerwiec był miesiącem pełnym wrażeń, w którym nie znalazłam chwili na nudę. Przede wszystkim zaczął się bardzo pozytywnie, krótkim wyjazdem do Zduńskiej Woli z siostrą, który na pewno będę jeszcze wspominać przed długi czas. W szkole wciąż było czuć atmosferę nadchodzących wakacji, zwłaszcza, że za oknem świeciło piękne słońce. Miałam okazję być na koncercie koleżanki w Filharmonii, gdzie podziwiałam również naprawdę młode osoby, grające na różnych instrumentach i oczywiście żałowałam w duchu, że sama jestem takim beztalenciem. W niedzielę z kolei wybraliśmy się całą rodziną na koncert Szymona Wydry i Carpe Diem do sąsiedniej miejscowości, gdzie, mimo deszczu i stada komarów, można było się dobrze bawić i śpiewać razem z zespołem Życie jak poemat, jako że była to jedyna ich piosenka, której tekst jako tako znałam.
Wczoraj natomiast zaobserwowałam w sobie ogromny progres! Po raz pierwszy od czasów szkoły podstawowej zaprosiłam do siebie moich znajomych. Przez całe gimnazjum tego nie robiłam, a w liceum nie dość, że sama kogoś odwiedziłam, to jeszcze ktoś odwiedził mnie. Był to bardzo mile spędzony czas i myślę, że nie jest to ostatnia taka sytuacja, gdy kogoś zapraszam!
Wakacje trwają, jedna książka z listy na wakacje przeczytana, pogoda się trochę popsuła, seriale wciąż czekają na obejrzenie, zadania z matematyki na rozwiązanie, ale przecież wciąż przed nami dwa miesiące.
Podsumowując, czerwiec był bardzo dobrym miesiącem, ale wciąż nie tracę nadziei, że lipiec będzie jeszcze lepszy!
A jaki był Wasz czerwiec?
Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!