czwartek, 27 lipca 2017

what we are

 Od zawsze wiedziałam, że jestem typem samotnika, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że nie jest to to samo, co typ domatora. Kiedyś brałam te dwa typy za praktycznie to samo, ale osoba, która nie lubi wychodzić z domu niekoniecznie nie lubi spędzać czasu z innymi. We mnie przeważa typ samotnika, z którym najprawdopodobniej nigdy nie będzie mi dane się rozstać, choćbym nie wiem jak się starała. Odkąd pamiętam jestem naprawdę beznadziejna w utrzymywaniu kontaktów z bliskimi osobami, przez co stają się dla mnie prawie obce. Trzy lata temu napisałam na blogu post o typie samotnika, w którym zaznaczyłam, że nie chciałabym tego w sobie zmieniać. Jednak ostatnio coraz częściej zdarzają się dni, kiedy przeszkadza mi własna obojętność względem drugiej osoby, kiedy dałabym wszystko, żeby znaleźć w sobie chęci do utrzymywania kontaktów i spotykania się ze znajomymi. Wyjazd na studia na drugi koniec Polski traktuję jako idealne usprawiedliwienie, dlaczego niektóre kontakty tak łatwo się zerwały, jednak zdaję sobie sprawę, że ludzie potrafią utrzymywać relacje nawet, kiedy dzieli je dużo więcej niż cały kraj. Często jest to wiele, wiele państw i brak szansy na spotkanie.
Jednak nawet jeśli zdarzają mi się dni, kiedy po prostu chciałabym być kimś innym, myślę, że nie ma sensu walczyć z własną naturą i robić czegoś wbrew sobie. Taka jestem i muszę to zaakceptować, choćby nie wiem jak mi to przeszkadzało.

czwartek, 13 lipca 2017

I used to rule the world

Jak większość, przeglądam codziennie zdjęcia w aplikacji Instagram, widzę różne stylizacje, jedne podobają mi się bardziej, inne mniej, ale większość ma w sobie coś wyjątkowego. Później patrzę na moje stylizacje i nie widzę nic, co by się wyróżniało w tłumie i zastanawiam się, czy jest w tym coś złego, że prowadzę bloga, na którym pokazuję moje "zwyklaki", w których chodzę na co dzień. Kiedy zakładałam tę stronę, chciałam dzielić się z kimś moimi przemyśleniami, mieć swoje miejsce w sieci, w którym będę mogła napisać wszystko, co tylko przyjdzie mi do głowy. Od początku też dodawałam zdjęcia mojej codzienności i pod tym względem nic się nie zmieniło. Wtedy było całe mnóstwo takich blogów. Teraz po większości z nich nie ma już śladu. A jednak mój pozostał, choć zawsze byłam osobą, która z wielu rzeczy rezygnowała, szybko się nudziła. Mój blog nie należy do najbardziej poczytnych, ale nie jest to czymś, co zniechęciłoby mnie do jego pisania.Nie każdy może stworzyć coś, co zwróci uwagę wielu ludzi, zaciekawi i sprawi, że czytelnicy chętnie będą wracać. Nie każdy ma w sobie coś takiego, ale to też mi nie przeszkadza. Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem i mimo paru dłuższych przerw, zawsze wracam z nowym postem, a jeszcze bardziej cieszy mnie to, że za każdym razem wracają ze mną te same osoby, które komentują. Bo dobrze jest wracać do czegoś, a jeszcze lepiej wracać do kogoś.

 
 

niedziela, 9 lipca 2017

on my own account

Jestem w domu dokładnie dwa tygodnie i już zaczynam dziwnie się czuć. Trochę jakby nie na miejscu,  jakbym zaraz miała wsiąść do pociągu i wrócić na studia, a przecież wakacje dopiero się rozpoczęły i kolejny raz będę wyjeżdżać dopiero za dwanaście tygodni. Kiedy to podliczyłam, aż sama nie mogłam uwierzyć. Myślę, że kiedy już przestawię się na życie domowe, będzie lepiej, na początku mojego pobytu w Gdańsku, też dziwnie się czułam, ale minęło po paru tygodniach. Gdybym miała jakoś podsumować mój pierwszy rok na studiach w obcych mieście, powiedziałabym, że był to bardzo dobry czas, jeden z niewielu w ostatnim czasie, którego mogę w taki sposób ocenić. Kilka razy się poddawałam i czułam się gorzej, ale za każdym razem potrafiłam znaleźć w sobie resztki energii, które pozwoliły mi podnieść się z najgorszego dołka. Nie mogę powiedzieć, że dałam z siebie wszystko, ale dałam bardzo dużo, więcej niż kiedykolwiek i jestem z siebie zadowolona. Nie wiem, czy dumna, ale na pewno zadowolona.
Materiał do ostatniego egzaminu pisemnego w sesji przerósł wiele osób, które zdecydowały się zdać go we wrześniu. I byłam bliska podjęcia dokładniej takiej samej decyzji. Ale powiedziałam sobie "Nie, muszę dać radę, nie mogę się poddać na samym końcu". I dałam radę :)
Muszę szczerze przyznać, że uwielbiam dzisiejsze zdjęcia. Lubię mieć wianek ze stokrotek na głowie, choć ten nie wyszedł tak ładnie jak ten sprzed dwóch lat, który miałam w tym poście. Ale i tak jestem zadowolona, że nie zapomniałam, jak się go robi!



niedziela, 2 lipca 2017

green is back again

Zaful sweater | second hand jeans

Dziwnie jest wrócić do domu na wakacje po tym, jak przez ostatnie dziewięć miesięcy najdłuższy pobyt tutaj trwał dwa tygodnie. Tęskniłam za blogowaniem będąc w Gdańsku. Dziś stanęłam przed obiektywem aparatu po raz pierwszy od marca i nie wiedziałam za bardzo, co ze sobą zrobić! Utrudnienia w prowadzeniu bloga to jedyny minus mojego wyjazdu na studia, całą resztę, którą na początku uznawałam za minusy, z biegiem czasu udało mi się całkowicie wyeliminować. Cieszę się, że jestem tu z powrotem i piszę kolejnego posta, choć mam wrażenie, że blogi już niedługo odejdą w zapomnienie. Ale ja nie zamierzam odejść. Czuję, że zawsze będę tu wracać i nie byłabym w stanie usunąć miejsca, które tak bardzo lubię, i które przynosi mi tak dużo radości. Lubię przeglądać stare posty, zwłaszcza, że teraz czuję, jakby moje licealne życie należało do zupełnie innej historii. Ciężko mi uwierzyć, że prowadziłam bloga w miarę regularnie przez całe trzy lata szkoły średniej i prowadzę go nadal, nieco mniej regularnie, także będąc na studiach. Myślę, że jedyna zmiana, jaka zaszła na moim blogu z biegiem czasu to trochę inna treść postów. Kiedyś łatwiej było mi się otworzyć, pisząc tutaj i mam nadzieję, że wraz z częstszym pisaniem, ta swoboda do mnie powróci. Poza tym, czuję, że wszystko jest takie samo, a zwłaszcza zieleń na moich zdjęciach, której o tej porze roku nie brakuje!


Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!