czwartek, 30 stycznia 2014

mood swings

  ♥ ♥ ♥
Ostatnio dzieje się wiele rzeczy, nie mam za bardzo na nic czasu. Początek tygodnia był naprawdę niesamowity, już dawno nie miałam w sobie tak wiele pozytywnej energii, dosłownie bez przerwy się z czegoś śmiałam i było mi z tym dobrze. Nie lubię się smucić, bo wtedy mam wrażenie, że marnuję swój czas i zamiast zrobić coś pożytecznego, ja zamykam się w sobie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Chciałabym cieszyć się każdą chwilą. Mnie ogólnie cieszą nawet najmniejsze drobiazgi, jednak wczoraj po po powrocie do domu miałam ochotę zamknąć się w czterech ścianach i nic nie robić. Nie wiem za bardzo, co robić, gdy tak się dzieje. Jak szybko odzyskać pozytywną energię? Mnie udało się to dopiero dziś.
Macie tak czasami, że czujecie, jakby cały świat uwziął się właśnie na Was? Wydaje mi się, że dziś miałam jakiegoś takiego okropnego pecha. Mój bus się zepsuł i marzłam na przystanku dopóki nie przyjechał autobus. Jeszcze okazało się, że nie zabrałam z domu żadnych pieniędzy i musiałam pożyczać, by kupić bilet...
Wczoraj dowiedziałam się o wymianie z Hiszpanią, która planowana jest już na kwiecień. Jak wspominałam, po powrocie do domu nie miałam na nic ochoty, więc nawet nie poruszyłam tego tematu, a dziś okazało się, że zostało tylko jedno wolne miejsce. Zapomniałam, że istnieje coś takiego jak telefon komórkowy i nie zadzwoniłam ze szkoły, by zapytać o zgodę. Kiedy wróciłam, okazało się, że mogę jechać! Teraz po prostu dosłownie modlę się, by to jedno jedyne miejsce było dalej dostępne, gdy będę jutro szukać po całej szkole pani, która się tym zajmuje.
Trzymajcie kciuki! 

Piosenka, którą na pewno wiele z Was zna, a której ja ostatnio słucham bez przerwy.  ♥ 

sobota, 25 stycznia 2014

po-urodzinowo


 ♥ ♥ ♥
Dodaję taki po-urodzinowy post, w którym mogę stwierdzić, że ten dzień jednak nie był taki zły, jak mi się z początku wydawało. Niestety, trzeba było dwóch kolejnych dni, bym mogła to powiedzieć tak z czystym sumieniem. No dobra, był to naprawdę świetny dzień, w którym czekało mnie kilka przemiłych niespodzianek. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam okazję zdmuchnąć świeczki na torcie, jednak po raz pierwszy robiłam to w szkole! Moje koleżanki z klasy przeszły same siebie, kupując mi tort, był to tak miły i niespodziewany gest, że aż nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam i dalej jestem wzruszona.
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia w komentarzach! A jeśli już jestem przy dziękowaniu, chciałabym podziękować wszystkim obserwatorom mojego bloga, nie spodziewałam się, zakładając go, że pojawi się Was tu prawie stu, dla mnie ta liczba jest ogromna!

Dziękuję! 

Jest to mój osobisty sukces, z blogiem czuję się bardzo związana, mam wyrzuty sumienia, gdy nie znajduję dla niego większej ilości wolnego czasu, które mogłabym poświęcić na pisanie postów, robienie zdjęć, a także czytanie i komentowanie Waszych postów, co bardzo lubię robić. Na szczęście za tydzień mam ferie, więc będę mogła to wszystko zmienić.

środa, 22 stycznia 2014

my 17th birthday

 ♥ ♥ ♥
Choć większość czeka na ten dzień z niecierpliwością, mnie fakt, że zbliża się coraz bardziej, przyprawiał o bóle głowy i dość ponury nastrój. Bo wcale nie chcę mieć tych siedemnastu lat, wolałabym się zatrzymać gdzieś na przełomie piętnastu i szesnastu. Teraz fakt, że pozostało trzysta sześćdziesiąt pięć dni do oficjalnego wejścia w dorosłe życie mnie przeraża. Zawsze dużo bardziej cieszyłam się z dnia urodzin, teraz - w ogóle. Sama najchętniej bym o nim zapomniała, traktowałabym ten dzień jak każdy inny, ale nie potrafię. Mnie samą dziwi moje nastawienie, ale dręczących mnie myśli nie potrafię wyrzucić.
Moją melancholię dodatkowo potęguje ponura pogoda na zewnątrz, która utrzymywała się przez ostatnie dni. Przedwczoraj wprawdzie spadł śnieg, zrobiło się jakoś raźniej i weselej, ale wciąż kartkuję kartki kalendarza, wypatrując ciepłych miesięcy. Najbardziej chyba nie mogę doczekać się maja, kiedy czeka mnie wiele wolnego, ze względu na matury, ale z drugiej strony nie chcę, żeby czas za bardzo przyspieszył, bo nie lubię czuć, że życie gdzieś mi ucieka, a ja nawet nie wiem gdzie i kiedy.
♥ ♥ ♥
 Może kiedy w końcu minie ten dzień i pogodzę się z tym, że już nie mam szesnastu lat, moje życie też nabierze jakichś barw. Bo jednak ostatnio stałam się stanowczo zbyt ponura i zamyślona. Od czas do czasu zadaję sobie pytanie, czy to faktycznie przez dzień moich urodzin, czy książkę, którą ostatnio skończyłam czytać i o której chciałabym Wam opowiedzieć więcej w najbliższym czasie.
W ogóle czuję, że ten post robi się przydługi, jest pełen moich narzekań, choć powinno być wręcz przeciwnie. Przepraszam. Chciałabym sobie życzyć z okazji urodzin więcej optymizmu na co dzień, wytrwałości w poszukiwaniu siebie, nieco mniej ambitnych planów, które często nie przynoszą nic poza rozczarowaniem. Życzę też sobie, żeby mój blog się rozwijał i szedł w jak najlepszym kierunku, żeby zdobywał wytrwałych czytelników, którzy będą potrafili znieść moje narzekania. Poza tym też więcej śmiałości i otwartości podczas rozmów z innymi. I silnej woli.

sobota, 18 stycznia 2014

debatujemy

U mnie pogoda ostatnio nie jest zbyt ładna, zazdroszczę wszystkim śniegu, ponieważ kiedy jest tak deszczowo i ponuro może to nieco przygnębiać. Choć z drugiej strony najchętniej przeskoczyłabym te typowo zimowe miesiące, które nas czekają, czyli luty i marzec i rozpoczęłabym od razu kwiecień. Zaczynam tęsknić za latem i kolorem zielonym, którego wtedy jest tak wiele. Zawsze lubiłam zimę, głównie ze względu na moje urodziny, ale odkąd prowadzę bloga uznałam, że jest to okropny czas, podczas którego rzadko można wyjść na zewnątrz, by porobić zdjęcia, bo albo pada deszcz, albo bardzo szybko robi się ciemno. Niestety do szkoły chodzę na zmianę, która nazywa się popołudniową, choć wygląda to tak, że zaczynam lekcje około godziny dziesiątej czy dziewiątej, a kończę przed siedemnastą, więc godziny, gdy jest wystarczająco ładnie spędzam w szkole. Bardzo tego nie lubię, jednak wybierając szkołę nawet nie wiedziałam, że taki plan obowiązuje.
Zdjęcia z jesieni, nie mogłam się powstrzymać, ta zieleń!
Wczoraj był bardzo fajny dzień, po raz pierwszy miałam okazję być na debacie, choć sama nie brałam w niej udziału, jedynie obserwowałam no i słuchałam. Zaczęłam naprawdę podziwiać wszystkie osoby, zabierające tam głos, głównie dlatego, że sama nie potrafiłabym przez siedem minut mówić w sposób ciągły i rzeczowy, używając argumentów, na których przygotowanie miało się jedynie kilkadziesiąt minut. Podejrzewam, że ja do czegoś takiego potrzebowałabym co najmniej kilku tygodni przygotowań, a zapewne i tak wyszłabym na środek czerwona jak burak, jąkając się przy co drugim słowie. Wciąż jestem pod wrażeniem i mogłabym napisać na ten temat naprawdę wiele, jednak nie chcę przesadzać, żeby nikogo czasem nie zanudzić.

Ciekawa jestem, czy kiedykolwiek byliście na jakiejś debacie lub może sami debatowaliście w jakiejś sprawie?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

reading books

Dziś post nieco bardziej tematyczny. Chciałam napisać coś od siebie o czytaniu książek, jako że osobiście uważam to za najlepszą czynność, którą wykonuję w wolnym czasie i nie czuję, że ten czas został zmarnowany, wręcz przeciwnie. Myślę, że każdy powinien przeczytać przynajmniej jedną książkę na rok, niestety znam wiele osób, które nie czytają wcale i nic nie chce ich przekonać, by jednak zaczęły. Dla mnie czytanie książek jest czymś w rodzaju ucieczki od rzeczywistości, kiedy zagłębiam się w lekturę, zaczynam żyć życiem bohaterów. Ja naprawdę potrafię nieraz wczuć się w sytuację bohaterów, zwłaszcza, że w wielu książkach są mi oni tak bardzo bliscy. Już wiele razy płakałam lub byłam do tego stopnia poruszona jakąś historią, że nie potrafiłam przez kolejne kilka dni myśleć o niczym innym.
Niestety kiedy poszłam do liceum, czasu wolnego mam naprawdę niewiele, przeważnie czytałam książki wieczorami, zaraz przed pójściem spać, teraz ten czas poświęcam na naukę. Czytam w weekendy, ale i tak chcę poświęcić kilkadziesiąt minut dziennie na przeczytanie chociaż części jakiejś książki. Plan ten już wdrożyłam w życie i w trakcie czytania najnowszej książki Jodi Picoult To, co zostało.
Myślę, że wiele osób jest zniechęconych do czytania przez szkolne lektury. Ja na przykład bardzo nie lubię ich czytać nie ze względu na treść, jaką przekazują, bo ona jest często naprawdę wartościowa, ale dlatego, że nie lubię czuć się zmuszana do czytania. Bardzo mnie to zniechęca, zwłaszcza, gdy mam określony termin, do którego mam przeczytać daną książkę. Sięgam po książki wtedy, kiedy chcę. Wiele razy już miałam tak, że czytałam lekturę dopiero po jej omówieniu w szkole i napisaniu sprawdzianu. Nie czując żadnego nacisku ze strony szkoły i polonisty.
Teraz znam wiele osób, które dużo czytają, ale kiedyś, gdy byłam młodsza, było ich naprawdę niewiele. Ja pokochałam czytanie dzięki książce Harry Potter, którą na pewno wielu z Was zna (każdy?). Właściwie mogę powiedzieć, że wychowałam się na tej książce, przedtem jakoś niezbyt chętnie sięgałam po jakąkolwiek książkę. Cieszę się, że zaczęłam czytać, bo teraz jakoś nieraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie znać pewnych historii, które często kształtowały mój pogląd na świat.
Lubicie czytać książki?
Jakie należą do Waszych ulubionych?

piątek, 10 stycznia 2014

plans: organisation

 Już dawno nie przeżyłam tak męczącego tygodnia w szkole, mimo że minął mi on bardzo szybko. Wszystko zostało spowodowane tym, że od środy męczy mnie przeziębienie, a tak bardzo nie lubię być chora. Cieszę się, że już weekend, przyszły tydzień zapowiada się naprawdę fajnie, zwłaszcza jeśli chodzi o poniedziałek, w który czeka nas Turniej Noworoczny, czyli mecze siatkówki i koszykówki pomiędzy dwoma liceami. Wszyscy ubieramy się na zielono i kibicujemy naszej szkole!
Jednym z moich postanowień noworocznych jest być bardziej zorganizowaną. Mam z tym ostatnio ogromne problemy, wciąż nie poświęcam wystarczającej ilości czasu na naukę, co widocznie odbiło się na moich ocenach i ogólnemu samozadowoleniu. W drugim semestrze chciałabym naprawdę bardzo się postarać, by nie czuć, że ta pierwsza klasa była całkiem zmarnowana, tak jak to było w gimnazjum, kiedy to z lekcji wynosiłam absolutne minimum. Myślę, że jeśli chodzi o organizację, trzeba postępować według pewnych zasad, a przynajmniej ja sobie te zasady wyznaczyłam:
Po pierwsze: BEZ PRZESADY.
Może brzmi dziwnie, ale chodzi mi w tym o to, by nie planować przesadnie każdej minuty dnia, bo mnie nie o to chodzi. Kiedyś tak robiłam i byłam niezadowolona, bo coś się przeciągnęło w jedną lub drugą stronę i cały plan się burzył. Ja zapisałam sobie ogólnie ile mniej więcej czasu dziennie chciałabym poświęcać na: naukę, blogi i ćwiczenia, i w jakiej kolejności powinnam wykonywać te czynności, by ze wszystkim zdążyć, ale też nie poświęcając przesadnie dużo czasu na którąś z nich.
Po drugie: ODPOWIEDNIA MOTYWACJA.
Bo tak naprawdę bez odpowiedniej motywacji nic mi nie wyjdzie. Przy nauce należy myśleć o maturze, którą będę musiała napisać, a nie nauczę się wszystkiego w trzeciej klasie na ostatnią chwilę. Poza tym systematyczna nauka bardzo pomaga, nie zapomnę wszystkiego zaraz po napisaniu sprawdzianu, a wiadomości będą na bieżąco utrwalane. Przy ćwiczeniach myślę głównie o wakacjach i tym, że po nabraniu kondycji będę mogła rozpocząć wymarzony jogging z nadzieją, że nie poddam się po kilku dniach.
Po trzecie: WYTRWAŁOŚĆ.
Czyli nie poddajemy się po kilku dniach, wracając do dawnego planu, kiedy wszystko było chaotyczne i tak naprawdę nic nie robiłam w ciągu całego dnia, do nauki zabierając się w okolicach dziewiątej-dziesiątej wieczorem. Najwyższy czas to zmienić.
Wszystkie punkty się ze sobą łączą, żeby wytrwać trzeba mieć odpowiednią motywację i zorganizować się w taki sposób, by nie było to dla nas uciążliwe.
Kalendarz otworzony na stronie 3 lutego, kiedy to rozpoczynają się moje ferie zimowe, nie mogę się doczekać!

poniedziałek, 6 stycznia 2014

retiring, shy, quiet


 Niedawno doszła do mnie bluza, którą mogłam zamówić na stronie Oasap, dzięki wygranej w rozdaniu u jednej z blogerek. Ma świetny kołnierzyk i pięć króliczków, które totalnie mnie zauroczyły. Ale skąd, to wcale nie tylko dzięki nim ją wybrałam. Poza tym jest wykonana ze świetnej jakości materiału, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Czekałam na nią z ogromną niecierpliwością i byłam przeszczęśliwa, gdy w końcu się pojawiła.


Uznałam, że może blog posłuży mi jako miejsce, gdzie będę miała okazję lepiej poznać sama siebie. Jeśli zacznę w jednym miejscu analizować moje cechy, może uda mi się to wszystko przemyśleć i przy okazji popracować nad tym, co chciałabym zmienić.
Zacznę od tego, że jestem osobą bardzo zamkniętą w sobie, zdałam sobie z tego sprawę wbrew pozorom nie tak dawno temu, wcześniej tego absolutnie nie zauważałam. Jednak gdy ktoś zapytał mnie, kim chcę być w przyszłości, odpowiedziałam po prostu "nie wiem", choć przecież mam różne plany, o których mogłabym opowiedzieć, gdybym tylko chciała. Ale nie chciałam, bo nie lubię mówić o sobie, może seria tych postów sprawi, że nie tylko na blogu będę mówiła o różnych rzeczach związanych z moją osobą czy jakichś planach, ale też w życiu prywatnym. Myślę, że ta niechęć wzięła się stąd, że bardzo nie lubię, gdy ktoś mi przerywa lub po prostu nie słucha tego, co mówię. Żeby tego uniknąć niewiele mówię.  Dużo bardziej lubię słuchać tego, co mówią inni. Hahah, naprawdę chciałabym mieć takiego słuchacza, jakim jestem ja sama. Oby niedługo nie doszło do tego, że zacznę mówić sama do siebie.
Jako że mamy nowy rok, który wiąże się oczywiście z wieloma zmianami, myślę, że mogłabym postarać się bardziej otworzyć na świat i innych ludzi. Byłaby to jak najbardziej pozytywna zmiana.


Jutro już trzeba wrócić do szkoły. Miałam wiele planów związanych z tą dwutygodniową przerwą, jednak niewiele z tego wyszło. Planowałam nadrobić materiał z matematyki, a wychodzi na to, że dopiero dziś zabieram się za wszystkie lekcje. Ale zamierzam być bardziej zorganizowana, sporządziłam już plan każdego szkolnego dnia, więc myślę, że będzie dobrze!

czwartek, 2 stycznia 2014

about friendship

Zauważyłam, że ostatnio "modne" stało się posiadanie kilkunastu przyjaciół. Ale czy czasem nie nadużywamy tego słowa? Znamy kogoś kilka dni, nazywamy go najlepszym przyjacielem, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, a po kilku tygodniach lub miesiącach tracimy kontakt i przechodzimy z tym do porządku dziennego. I czy to była przyjaźń?

 Przyjaźń, która się kończy, tak naprawdę nigdy się nie zaczęła. - Publiusz Syrus

Tak wygląda moja definicja przyjaźni.
Moim zdaniem przyjaźń opiera się głównie na zaufaniu. Bo bez niego tak naprawdę nic nie ma sensu. Mnie jest ciężko zaufać jednej osobie, a co dopiero kilkunastu. Muszę dobrze poznać osobę zanim zdecyduję się na stałe wpuścić ją do mojego życia. Gdybym postępowała zbyt lekkomyślnie, obdarzając zaufaniem osoby, których nie znam zbyt dobrze, mogłoby się skończyć to różnie. Bo nie mówię, że takie przyjaźnie nie mają racji bytu, bo mają, wszystko zależy od nas, jednak ja bałabym się, że później mogłabym żałować pewnych decyzji.

"Przyjaciel to ktoś, z kimś chcesz być bardziej, niż wkurzają cię jego wady, dziwactwa, poglądy.To ktoś, za kimś nie musisz się czujnie oglądać gdy staje za twoimi plecami- dosłownie i w przenośni. Możesz liczyć na jego pomoc i wsparcie.Z przyjacielem lubi się rozmawiać, milczeć, przebywać, robić coś razem.Najważniejsze - przyjaciele się akceptują. Nawet jak jeden osobiście nie lubi, nie rozumie, albo nie zgadza się na to, co jest ważne dla drugiego, wspiera go w tym."
 Mam jedną najlepszą przyjaciółkę - Patrycję - i nie czuję jakiejś wewnętrznej potrzeby posiadania kogoś jeszcze. Całkowicie ufam jednej osobie, wierzę, że wszystko, co jej powiem zostanie między nami i jestem szczęśliwa. Mimo, że teraz nie spędzamy ze sobą każdej wolnej chwili, bo chodzimy do różnych szkół to jednak zawsze znajdujemy dla siebie czas i aktywnie go spędzamy.
Cieszę się, że ją mam i nie zamieniłabym jej na nikogo innego!
Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!