Niesamowicie się cieszę, że ostatnimi czasy Internet jest ostatnią rzeczą, która zabiera mój czas. Pisząc Internet, nie mam na myśli bloga, dla którego czas znajdę zawsze, w końcu pasje są u mnie na jednym z pierwszym miejsc. Wrzesień powoli dobiega końca i muszę przyznać, że był on naprawdę dobrym miesiącem, czego wcale się nie spodziewałam. Bałam się wrócić do szkoły, wydawało mi się, że wszystko nagle się zmieni i nic nie będzie tak samo, a mnie zmiany zaakceptować jest czasem ciężko. Jednak zostałam zaskoczona przez życie, bo jest dobrze, dużo lepiej niż się spodziewałam, nic się nie zmieniło, wszystko idzie taką drogą, jaka moim zdaniem jest najlepsza i nie wyobrażam sobie, by mogło pójść inną. Choć czasem czuję, że stoję na rozdrożu, myślę, że jeszcze nie zboczyłam z tej mojej drogi, kurczowo się jej trzymam i nie chcę jedynie, by okazała się ślepą uliczką. Właściwie na podsumowanie września wystarczyłoby mi jedno jedyne słowo: był dobry. I choć wydawało mi się, że każdy kolejny dzień mija nieco wolniej od poprzedniego, tak naprawdę te wszystkie tygodnie minęły mi niepostrzeżenie. Mogłabym powiedzieć, że jeszcze tydzień temu były wakacje, a przecież tak naprawdę to już miesiąc. Wcale nie tak dużo czasu już zostało do grudnia, Nowego Roku, moich osiemnastych urodzin... Mając to na uwadze, nie chcę marnować żadnej chwili i jak na razie mi się to udaje. Gdybym mogła, wyeliminowałabym z mojego życia godziny, które trzeba przeznaczyć na odpoczynek w postaci snu, bo tak naprawdę byłoby to sześć, czy siedem godzin więcej do produktywnego wykorzystania!
Zaczęła się pora roku, której nigdy nie lubiłam. Kojarzyła mi się
głównie z deszczem, zimnem i ogólnie ponurą atmosferą, wcale nie z
kolorowymi liśćmi, czytaniem książek wieczorem pod kocem z kubkiem
gorącego kakao, czy herbaty w ręku. I w zasadzie moje skojarzenia się nie zmieniły. Tym, co uległo zmianie, jest moje nastawienie. Bo tak naprawdę można nauczyć się doceniać pewne chwile w swoim życiu. Kiedyś chciałam, by jesień minęła jak najszybciej, bo to oznaczało moje ulubione Święta Bożego Narodzenia, ale teraz już chcę, by wszystko szło swoim tempem. Nie jest tak, że jedynie myśląc o przeszłości tracimy teraźniejszość... także przyszłość może sprawić, że się zagubimy.
Przy okazji dzielę się z Wami kolejną piosenką, która w tym tygodniu towarzyszyła mi podczas codziennej drogi do szkoły. Możliwe, że niektórzy z Was ją znają z filmu Gwiazd naszych wina, ja ją pokochałam.
Na zdjęciach możecie też zobaczyć jeden z moich ulubionych sweterków, należy on do mojej Mamy, a właściwie już należał, bo aktualnie przejęłam go ja, ma on już zapewne kilkanaście lat, dlatego uważam, że jest taki wyjątkowy!
Na zdjęciach możecie też zobaczyć jeden z moich ulubionych sweterków, należy on do mojej Mamy, a właściwie już należał, bo aktualnie przejęłam go ja, ma on już zapewne kilkanaście lat, dlatego uważam, że jest taki wyjątkowy!