środa, 3 maja 2017

no tulips but still netherlands | Eindhoven

Gamiss backpack | second hand jacket and jeans

 Jestem pewna, że od teraz za każdym razem, gdy zobaczę przejeżdżający ulicą rower, pomyślę: Holandia. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam okazji zobaczyć takiej ilości rowerów za jednym razem jak podczas krótkiej wizyty w holenderskim mieście Eindhoven, które odwiedziłyśmy z siostrą w czasie przerwy majowej. Jestem prawie pewna, że w całym mieście nie ma osoby, która nie jeździłaby na rowerze w wolnym czasie. Niestety nie udało nam się wypożyczyć własnych rowerów, by przejechać się jedną z tysięcy ścieżek, które prowadzą w każdym możliwym kierunku, dlatego muszę koniecznie odwiedzić Holandię choć jeszcze jeden raz, by poczuć się jak prawdziwy turysta, który odwiedza to państwo. Tak samo nie miałyśmy okazji zobaczyć wiatraków, czy tulipanów, które są symbolami tego kraju. Jednak podejrzewam, że aby je zobaczyć, musiałybyśmy za cel naszej podróży wybrać Amsterdam, a nie zupełnie nieturystyczne Eindhoven.
Mam za sobą pierwszy w życiu lot samolotem, a także pierwsze zakupy w Primarku. Nie zgubiłyśmy się, pogoda dopisała, a przy okazji udało nam się kupić kilka rzeczy, które jakimś cudem zmieściłyśmy do walizki, co znaczy, że wyjazd można uznać za jak najbardziej udany! Kraków jak na złość z każdym moim przyjazdem wita mnie deszczową pogodą, więc dobrze było nacieszyć się słońcem przez weekend.


Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!