Uznałam, że trochę czysto spontanicznych zdjęć nie zaszkodzi na blogu. Mój szkolny tydzień trwał jeden dzień krócej, dziś mieliśmy wolne, którego wyczekiwałam. Zawsze lubiłam chodzić do szkoły, gdzie nieraz można było płakać ze śmiechu, ale ostatnio te wszystkie szkolne dni zaczęły mi się bardzo dłużyć, coraz częściej sięgam na lekcjach po telefon, by sprawdzić, kiedy zadzwoni dzwonek lub uważnie śledzę wskazówki zegara, zastanawiając się, czy aby nie są zepsute, bo bardzo wolno się poruszają. Szkoła mnie nudzi, choć wcale tego nie chcę. Czasem tęsknię do gimnazjalnych żartów, czy głupich tekstów, które niejednokrotnie pojawiały się na lekcjach. Teraz wszystko wydaje się być bardzo poważne, a gdy sama robię coś głupiego, inni jakoś dziwnie na mnie patrzą. Z tym, że ja nie chcę być poważna! I nie zamierzam być, nawet jeśli ma się to dla mnie źle skończyć.
Zadaję sobie pytanie: co z tą szkołą? Myślę, że to jednak nie ze mną jest coś nie tak, bo kiedy wczoraj na historii rozejrzałam się po sali, nie zauważyłam żadnej osoby, która byłaby zainteresowana lekcją. Kilka osób spało w ostatnich ławkach, kilka zajmowało się swoimi sprawami, większość wyjęła telefony. I pomimo, że naprawdę chciałam uważać na tej lekcji, nie byłam w stanie. Dlaczego nie potrafimy skupić się na lekcji i wynieść z niej jak najwięcej? Jeszcze nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę zrzucać winy na nauczycieli, bo myślę, że nie jest to ich wina. Nasz pan od historii stara się nas zaciekawi, ale jesteśmy niezwykle odporni na jego starania. Chciałabym nad tym popracować, zwłaszcza, że jeśli chodzi o historię, nie potrafię się jej uczyć, nie wiem nawet jak zacząć. Więc może powinnam coś wynosić z lekcji, zapamiętywać jak najwięcej faktów, żeby później było mi łatwiej. Zobaczymy, co będzie...
Zabawy lustrzanką, czyli 100 zdjęć na minutę.
Zdjęcia z nocowania w czasie ferii. Dostałam je ostatnio od koleżanki, jest mnóstwo świetnych zdjęć, które na pewno będę chciała wywołać, jednak większość nie nadawała się do opublikowania ;)
Enjoy!