czwartek, 28 listopada 2013

you can't always get what you want

Myślę, że każdy z nas ma czasem gorszy dzień, czasem kilka dni. Tydzień powoli dobiega końca, a ja mogę z czystym sercem przyznać, że prawdopodobnie był to jeden z lepszych tygodni w tym miesiącu. Zauważyłam, że jestem osobą, którą nawet małe drobiazgi mogą wprawić w dobry humor i tak właśnie było tym razem. Większość tych drobiazgów miała miejsce już w poniedziałek, więc nie trudno się domyślić, że był to idealny początek nowego tygodnia.
Dziś właśnie losowaliśmy osobę, której kupujemy prezent z okazji Mikołajek, rozdamy je sobie dopiero w dzień Wigilii klasowej, dlatego losowanie tak bardzo się opóźniło. Cieszę się, bo wylosowałam dziewczynę, łatwiej będzie mi kupić prezent. Jakoś nigdy nie wiem, co kupić płci przeciwnej. 
Macie już pomysły na prezenty?
Tytuł dzisiejszego posta to cytat z jednej z moich ulubionych piosenek o tym właśnie tytule:
You can't always get what you want
But if you try sometimes you just might find
You get what you need.
 Zaczęłam tym bardziej lubić tę piosenkę, gdy dostałam dobrą ocenę ze sprawdzianu z matematyki. Matematyka jest przedmiotem, na którym w szczególności mi zależy, a w klasie mamy naprawdę wysoki poziom, dlatego potrzebowałam tej oceny. Sprawiła ona, że znowu poczułam chęć pilniejszego uczenia się, uwierzyłam nieco bardziej w swoje umiejętności. Tak, jest to jeden z tych drobiazgów (dla mnie w tym przypadku nie jest to taki drobiazg), który poprawił mi humor w poniedziałek. Dzięki temu prawdopodobnie przez najbliższy miesiąc nie będę czuła potrzeby zbędnego narzekania! 
A Wam jak mija ten tydzień?

niedziela, 24 listopada 2013

Listopad - podsumowanie

 Cóż, listopad dobiega końca, więc pora na jego krótkie podsumowanie. Jak widzicie, mój kubek nie ma zbyt wesołej miny, jest nawet nieco przerażony. Tak, oznacza to, że moje plany niekoniecznie zostały zrealizowane. W listopadzie chciałam głównie skupić się na odnalezieniu mojej pasji i udało mi się to, lecz tylko po części. Oczywiście miałam kilka pomysłów na poszukiwania, ale jakoś miesiąc minął, a pomysły zostały tylko pomysłami. Jednak zauważyłam, że w ciągu tych kilkudziesięciu dniu zdążyłam się bardzo wkręcić w blogowanie i sprawia mi ono coraz więcej przyjemności. Blog niedługo będzie miał swoje dwa miesiące, a ja już czuję się bardzo z nim związana. Tak, myślę, że prowadzenie bloga stało się moją pasją! Jednak to, że listopad się kończy, nie oznacza, że zaprzestanę moich dalszych poszukiwań. Wręcz przeciwnie! Myślę, że właśnie w grudniu będę mogła bardziej się na tym skupić, jako że czekają nas aż dwa tygodnie przerwy!
 Ponadto udało mi się opublikować jeden post z serii Najpiękniejsze miejsca w Krakowie, ale na pewno to nie koniec! To dopiero początek!
Cóż, niestety spotkała mnie kolejna porażka i dostałam moją pierwszą jedynkę. Mam nadzieję, że to w jakimś stopniu zmotywuje mnie do cięższej pracy i większej ilości nauki, którą ostatnio traktowałam nieco z góry. Częstotliwość dodawania notek nie uległa jakiejś diametralnej zmianie, więc na to nie narzekam.
Zaczynam już przygotowywać plany na kolejny miesiąc, zdradzę Wam tylko, że będzie ciężko!

piątek, 22 listopada 2013

blue rain


Ostatnio pogoda nie dopisuje, jest szaro i ponuro, zarówno gdy wychodzę do szkoły jak i wtedy, gdy z niej wracam, nie mam okazji, by zrobić dobre zdjęcia. Deszcz to chyba coś, czego nie lubię najbardziej w tej jesiennej atmosferze, nastraja on bardzo melancholijnie, u mnie często wywołuje smutek i jakieś dziwnego rodzaju otępienie, które nie pozwala mi zrobić nic pożytecznego danego dnia. Mam nadzieję, że ta pogoda szybko przeminie, czekam też z niecierpliwością na pierwszy śnieg, oby zdążył pojawić się przed szóstym grudnia, bo jakież to mikołajki bez śniegu?
 Wyczekuję z niecierpliwością na jakąś dłuższą przerwę od szkoły, odczuwam ogólne przeciążenie natłokiem myśli z nią związanych, potrzebuję chwili odpoczynku na zregenerowanie sił. Mam już ogólny zarys planów na grudzień. O realizacji tych listopadowych na razie nie wspominam, na to przyjdzie jeszcze czas, poza tym listopad dalej trwa.
Listopad to dla mnie w ogóle jakiś taki dziwny miesiąc. Nie wiem, czy ktoś go lubi, oznacza, że coraz mniej czasu zostało do Świąt, więc pewnie wszyscy chcą, by szybko minął. Poza tym pogada skutecznie odstrasza ewentualnych sympatyków. Poza tym listopad to już trzeci miesiąc nowego roku szkolnego, oznacza więcej nauki i ogólne zmęczenie, które ja właśnie odczuwam.
Jestem dziś w bardzo dobrym humorze, ponieważ trafiłam na cudowny sklep z klockami LEGO. Nie, nie bawię się nimi, ewentualnie od czasu do czasu coś buduję dla brata. No naprawdę nie sposób było nie zakochać się w tym sklepie. Ciekawa jestem, czy Wy też lubicie te klocki? ;)
Przepraszam za jakość dzisiejszych zdjęć, wiem, jest koszmarna, ale i warunki nie były najlepsze.

sobota, 16 listopada 2013

queen of world

Chciałam dodać ten post wczoraj, ale cały dzień nie miałam Internetu, więc jest dziś. We wtorek byłam z klasą na jednodniowym wyjeździe integracyjnym. Było bardzo fajnie, choć zastanawiam się, czy ten wyjazd nas zintegrował, czy raczej jeszcze wyraźnie pokazał podział na małe grupki, które trzymają się ze sobą. Myślę, że takiego podziału nie dało się się uniknąć w czterdziestoosobowej klasie, ale jednak miałam chyba nadzieję, że nie będzie on aż do takiego stopnia widoczny. Po dwóch miesiącach z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że bardzo dobrze czuję się w nowej szkole, na początku jeszcze byłam zagubiona i nieco przerażona tak dużą zmianą, ale jest dobrze!
Listopad powoli się kończy, zostały jeszcze jedynie dwa tygodnie do grudnia, czyli mojego ulubionego miesiąca. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej nie do końca, ponieważ oznacza to,że najwyższy czas zabrać się za wdrażanie w życie listopadowych planów, jako że notka podsumowująca już niedługo.


W tym tygodniu założyłam sobie kartę stałego klienta w sklepie Yves Rocher, z czym wiążą się same przyjemności. Za samo założenie takiej karty dostałam małą próbkę kremu do rąk i pięć próbek różnych innych kremów, a przy następnych zakupach dostanę tusz do rzęs. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście uwielbiam wszelkie karty stałego klienta, bardzo lubię mieć je w portfelu, choć przeważnie z nich nie korzystam, zapominając, że przecież mam je przy sobie! Jestem jednak pewna, że z tej skorzystam nie raz. Kupując odżywkę do włosów, która jest na zdjęciu, przeszłam z pierwszego poziomu na drugi na karcie i byłam tym zachwycona :) Nie wiem, jak mogłam nigdy wcześniej nie odwiedzać tego sklepu, teraz jestem w nim absolutnie zakochana!
Wy też lubicie karty stałego klienta? W jakich sklepach je macie? :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

the most beautiful places in Cracow

Jak już wspominałam, dziś pora na zrealizowanie jednego z moich listopadowych planów, czyli początek serii tematycznych postów: Najpiękniejsze miejsca w Krakowie (i nie tylko). Mam nadzieję, że Wam się spodobają, może zdjęcia zachęcą Was do odwiedzenia tego miasta, a tym, którzy tu mieszkają i oglądają je na co dzień, może przypomną, jak piękne miejsca można w każdej chwili odwiedzić.
1. Kościół Mariacki na krakowskim Rynku. Uważam, że jest to najpiękniejszy budynek w całym Krakowie, ogromną przyjemność sprawia mi samo patrzenie na niego. W czasie robienia zdjęcia trwały jakieś prace z nim związane, ale myślę, że nawet to rusztowanie nie odbiera mu uroku.
Poza tym w środku znajduje się zachwycający ołtarz Wita Stwosza. Warto wejść do środa, by go obejrzeć.
 2. Krakowski Rynek to miejsce, gdzie zawsze coś się dzieje. Powyższe przedstawia pomnik Adama Mickiewicza, który przeważnie jest oblegany przez młodzież, miałam naprawdę duże szczęście, że udało mi się zrobić mu zdjęcie, na którym te stopnie są puste. Jeszcze kilka dni przed zrobieniem tego zdjęcia, Adaś miał założoną maskę chirurgiczną, myślę, że to przeciw smogowi, który jest zagrożeniem dla mieszkańców Krakowa. Z tą maską i jeszcze gołębiem na głowie wygląda naprawdę uroczo.
No właśnie - gołębie, to kolejny urok Krakowa. Nawet nie wiecie ile razy słyszałam piski przestraszonych ludzi, gdy nagle stado gołębi zrywało się z ziemi i przelatywało nad ich głowami. Ja osobiście też nie przepadam za tymi ptakami, ale ten na zdjęciu chyba mnie polubił, bo wyjątkowo chętnie pozował do zdjęć. Choć może to przez moje wołanie go "taś-taś"...
Zdjęcie przedstawia też dorożki, które oferują przejażdżkę po najbliższych okolicach, jednak gdyby to ode mnie zależało, usunęłabym je z krakowskiego rynku. Mimo, że bardzo ładnie się prezentują.
3. Sukiennice to miejsce pięknych straganów, w których sprzedawane są pamiątki: biżuteria, kolorowe figurki, także futra, czy stroje krakowskie. Pamiątki tego typu przestałam kupować, gdy zabrakło mi na nie miejsca na półce, ale czasem, kiedy widzę, jak piękne rzeczy tam są, mam ochotę coś jeszcze kupić.
Na pierwszym zdjęciu widać kolorowe literki, które układały się w napis: Kraków Miasto Literatury UNESCO, i które były naprawdę dużą atrakcją dla turystów, którzy przestawiali je i układali z nich swoje imiona lub inne wyrazy czy zdania. Część z nich została też niestety zniszczona już pierwszego dnia.
4. Teatr im. Juliusza Słowackiego. Przechodziłam obok niego prawdopodobnie wiele razy, ale tak naprawdę zobaczyłam go dopiero kilka tygodni temu. Nie wiem sama jak to się stało, że nie zdawałam sobie sprawy, że w Krakowie mogę znaleźć tak piękny budynek! Nie chcę dziś za bardzo się o nim rozpisywać, bo na pewno pojawi się on w jeszcze jakiejś notce, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele

piątek, 8 listopada 2013

wuthering heights

Listopad dla mnie oznacza, że już niedługo nadejdzie grudzień a wraz z nim moje ulubione Święta Bożego Narodzenia. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać! Ostatnimi czasy coraz częściej wracam wspomnieniami do czasów mojej poprzedniej szkoły, zastanawiam się, co by było gdyby... Gdybym częściej rozmawiała z pewnymi osobami, gdybym więcej czasu poświęcała niektórym, gdybym bardziej skupiła się na nauce do olimpiady. Być może wtedy byłabym teraz w zupełnie innym miejscu. Uważam, że nie powinno się żyć przeszłością, ale czasem wspomnienia po prostu nie dają nam spokoju. Mnie ostatnio nie dają. Nie lubię dużych zmian, a nowa szkoła to zmiana ogromna, więc może to dlatego. Po prostu muszę przywyknąć do nowego środowiska, a odrzucić to, w którym żyłam przez ostatnie trzy lata.
Ten tydzień był dość męczący, czekało mnie dużo sprawdzianów i kartkówek, więc cieszę się, że powoli już dobiega końca, jeszcze tylko jutrzejszy dzień i trzydniowy weekend. Dla mnie akurat w pewnym sensie czterodniowy, jako że we wtorek jedziemy na jednodniową wycieczkę integracyjną, na pewno podzielę się z Wami wrażeniami.
Mam do przeczytania na angielski lekturę, sami mogliśmy wybrać sobie jaką. Zdecydowałam się na Wuthering Heights, czyli Wichrowe Wzgórze, bo to jedyna książka z proponowanych przez panią bibliotekarkę, którą znam w języku polskim, a to znacznie ułatwi mi czytanie. Które, swoją drogą, idzie mi dość topornie. Nie wiem do końca jak mogłabym ocenić swój poziom z języka angielskiego, dlatego może nie będę tego robić, żeby nie wprowadzić nikogo w błąd. Moje czytanie wygląda tak, że pod ręką koniecznie muszę mieć słownik, czystą kartkę papieru, na której notuję wszystkie słówka, których nie rozumiałam, a także polskie wydanie książki, które niesamowicie pomaga przy bardziej złożonych opisach. Wprawdzie zostało mi jeszcze dość dużo czasu na czytanie, ale i tak nie jestem pewna, czy zdążę przeczytać całość, dlatego na pewno w tej sytuacji przyda mi się znajomość treści, a Wichrowe Wzgórza czytałam już kilka razy, nie jest to może moja ulubiona książka, ale też nie bez powodu sięgałam po nią więcej niż jeden raz!
W przygotowaniu mam już dwa posty z serii Najpiękniejsze miejsca w Krakowie, więc pewnie gdzieś w okolicach poniedziałku opublikuję jeden z nich. Mam nadzieję, że się Wam spodoba! 
W dalszym ciągu zapraszam do obserwowania bloga, gdybyście chcieli na bieżąco dowiadywać się o nowych postach :)
Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!