niedziela, 28 grudnia 2014

chcę więcej

Czasem budzę się rano i widzę to, jak wiele mam. Dostrzegam bardzo wyraźnie i naprawdę doceniam. Częściej jednak budzę się i wiem, że chcę mieć więcej. Czy jest w tym coś złego? Nie, bo czy bez tego marzenia, nasze ambicje miałyby jakikolwiek sens? Trzeba cieszyć się z tego, co tu i teraz, owszem, ale warto też marzyć i po prostu chcieć więcej. Rozwijać się, czy, tak jak w moim przypadku, wypełniać skrupulatnie punkty z listy, o której słyszeliście już wielokrotnie na tym blogu.
Jutro właśnie planuję jechać spełnić moje kolejne małe marzenie, jakim jest być w górach zimą. Niby to drobnostka, ale poprawia nastrój jak mało co! Już jakiś czas temu upewniłam się, że spełnianie marzeń to jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie można robić w życiu.

Śnieg, który pojawił się kilka dni temu w mojej miejscowości, sprawił, że nie mam żadnych powodów do narzekań. Jest piękna, mroźna zima, której wyczekiwałam już od końca listopada.
Podzielę się z Wami jeszcze moim jednym planem, jakim jest aktywne spędzenie Sylwestra, biorąc udział w pięciokilometrowym biegu po Krakowie. Kiedy zapisywałyśmy się na niego z koleżanką, uważałam to za świetny pomysł, jednak odkąd temperatura spadła poniżej zera i pojawił się śnieg, nie jestem już taka pewna, czy na mecie pojawię się cała i zdrowa, ale zawsze warto spróbować! Może zainspiruje mnie to do powrotu do regularnego biegania? Kto wie?

środa, 24 grudnia 2014

Christmas!


Wystarczyło trochę ponarzekać na deszcz i proszę, mamy słońce za oknem! Odkąd zakupiłam paczkę goździków, wszystko stało się bardziej świąteczne. Nie wiem, jakim cudem nie wiedziałam nic o ich istnieniu wcześniej, aktualnie są moimi największymi ulubieńcami. Używanymi na razie jedynie w celach dekoracyjnych. Wczoraj chwilę czasu spędziłam w kuchni robiąc kuleczki a'la rafaello, z których później wyszły niby-bałwanki, moim zdaniem są urocze.
Wróciłam po dwóch dniach w dużo bardziej świątecznym nastroju. W moim pokoju stoi już choinka, a blask jej światełek wywołuje duży uśmiech na mojej twarzy. Nie sądziłam, że aż tak niewiele wystarczy, by poczuć się bardziej świątecznie. Okazało się, że wszystko zależy od naszego nastawienia: nie chciałam czuć Świąt, wolałam narzekać na brak śniegu - nie czułam, teraz jednak wszystko, co świąteczne napawa mnie ogromnym entuzjazmem. Nie mogę się już doczekać wigilijnej kolacji i mam nadzieję, że u Was jest tak samo!

 Razem z moim niby-bałwankiem chcemy życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze na te Święta! Ciepłej, rodzinnej atmosfery i jak najmniej narzekania. Również fajnych prezentów i jak najmniej potłuczonych bombek.  Dwoma słowami:

Wesołych Świąt!

 Na zdjęciu cudowne rękawiczki z Biedronki, bardzo polecam!

poniedziałek, 22 grudnia 2014

deszczowo i mało świątecznie

 Właśnie taki widok widziałam dzień w dzień w tym pierwszym, zimowym tygodniu. Jaka zima?  Dwa dni do Świąt, a w moim życiu nic na to nie wskazuje. Choinka wciąż czeka na strychu, za pieczenie świątecznych ciasteczek nawet się nie zabieram tego roku, prezentów nie kupuję... Słucham świątecznych piosenek, próbując poczuć choć trochę tę atmosferę, ale zupełnie mi to nie wychodzi. Najchętniej całymi dniami czytałabym książki lub oglądała od nowa wszystkie części Władcy Pierścieni. Wcale nie chcę tak spędzać Świąt. Pocieszam się myślą, że mam jeszcze te kilka dni, pozostaje nadzieja, że jeszcze coś się zmieni.
Postanowiłam jeszcze wstrzymać się ze świątecznymi życzeniami, bo wierzę, że wrócę tu w najbliższym czasie w bardziej świątecznym nastroju niż obecnie. Mówią, że nadzieja matką głupich, ale kto by się tym przejmował!
Wigilia klasowa to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie momentów w całym roku szkolnym. Atmosfera jest zupełnie inna niż w zwykły, szkolny dzień.  W tym roku dostałam jeden z najlepszych prezentów, mianowicie moje małe marzenie - EOS lip balm! Wzdychałam do niego już od dłuższego czasu. Jestem uzależniona od pomadek ochronnych, dlatego tak bardzo chciałam mieć to małe jajeczko. Teraz co chwilę go odkręcam, wącham i... zakręcam z powrotem. Tak bardzo boję się go używać! Jestem osobą, która cieszy się z każdego, nawet najmniejszego drobiazgu, ale kiedy jest to coś, co chciałam mieć od tak dawna, jestem jeszcze szczęśliwsza.
Jajeczko oczywiście doczekało się swojej własnej sesji zdjęciowej!

niedziela, 14 grudnia 2014

never give up

Nie każdy moment naszego życia jest taki, jak byśmy chcieli. Nie zawsze dzieje się wszystko po naszej myśli, nie zawsze mamy wystarczająco dużo motywacji, by kontynuować to, co sobie zaplanowaliśmy. Byłoby fajnie, gdyby wszystko nam się udawało, gdybyśmy byli wystarczająco silni, by znieść bolesne wspomnienia, ale czy lepiej? Każda porażka uczy nas czegoś nowego, pozwala dostrzec coś, co wcześniej było dla nas nieuchwytne.
Po dość ciężkim tygodniu, w którym nie do końca dawałam sobie ze wszystkim radę, przyszły w końcu jaśniejsze dni, które przyniosły wiele dobrego. Może potrzebowałam po prostu chwili odpoczynku od całego otaczającego mnie świata. W każdym bądź razie, czuje się jak nowo narodzona. I choć chciałabym, by była już przerwa świąteczna, myślę, że uda mi się jakoś przetrwać ten ostatni tydzień. Po nim będzie tylko lepiej!
Czasem, a w sumie dość często, mam takie chwile, gdy bardzo potrzebuję samotności. Gdy wręcz źle czuję się w towarzystwie. Myślę wprawdzie, że nie jestem już tak bardzo aspołeczna jak kiedyś, jednak wciąż występują u mnie pewne objawy!
Dostrzegłam ostatnio w sobie bardzo ważną cechę. Nie umiem się poddawać. Nie zawsze jest ona pozytywna, ale cieszę się, że ją mam. Dzięki temu spełniam kolejne marzenia i wciąż poszukuję w sobie nowych pokładów energii na kolejne wyzwania, które są przede mną.
Jestem bardzo zadowolona ze zdjęć, które Wam przedstawiam. Wczoraj była tak piękna pogoda, że szkoda by było ją zmarnować i spędzić taki dzień w domu. Nawet krótkie spacery poprawiają mi bardzo humor. I choć żałuję, że nie ma śniegu, doceniam takie grudniowe dni, kiedy termometr pokazuje dwanaście stopni na plusie. Wprawdzie w taką pogodę, zupełnie nie potrafię nastroić się świątecznie, ale myślę, że mam na to jeszcze chwilkę czasu.
Wieczorem wybieram się na koncert Budki Suflera na Kraków Arena. Już nie mogę się doczekać, jako że jeszcze nigdy nie byłam na takim prawdziwym koncercie, a wprost uwielbiam piosenkę Jolka, Jolka pamiętasz..., którą zapewne zna każdy z Was.

niedziela, 7 grudnia 2014

Moscow City Ballet

 Choć szósty grudnia wypadał w sobotę, moje Mikołajki świętowałam już w piątek. Moim prezentem dla siebie było spełnienie jednego z punktów, znajdującego się na liście rzeczy, które chcę zrobić w życiu, jednego z moich marzeń.
73. Być na przedstawieniu baletowym.
Chciałam je spełnić już rok temu, jednak wtedy się spóźniłam i nie było już biletów. Oczywiście w tym roku też mało brakowało! Dowiedziałam się, że Moscow City Ballet będzie w Krakowie zupełnie przypadkiem, siedząc pewnego popołudnia w Galerii Krakowskiej. Reklama pojawiła się tuż przed moimi oczami, gdy akurat zbierałam się do wyjścia. Zaangażowałam moją koleżankę i już wieczorem miałyśmy kupione bilety. Przez ponad miesiąc żyłam tym wydarzeniem, nie mogąc się go doczekać, a teraz jestem już po i być tam, w Centrum Kongresowym, oglądając tak profesjonalny i piękny występ, to było coś absolutnie niesamowitego. Było to przedstawienie zapewne dobrze Wam znane - Jezioro Łabędzie. Chciałam je tak bardzo zobaczyć głównie dzięki filmowi, który oglądałam jakieś pół roku temu, czyli Czarny łabędź, w którym zachwycałam się pięknymi strojami i wspaniałą muzyką.
Może moja chęć zobaczenia baletu na żywo była tak silna dlatego, że sam balet jest jednym z moich niespełnionych marzeń. Przekonałam się, że ze spełnianiem marzeń nie można czekać. Dlatego ja aktualnie robię wszystko, by móc z mojej listy wykreślać kolejne punkty.
Absolutnie zachwyciło mnie wnętrze Centrum Kongresowego. Idealne!

Oprócz tego, zapewne wiecie, że w końcu przychodzi taki moment w roku, kiedy orientujemy się, że płaszcz zimowy z zeszłego roku do niczego już się nie nadaje i zakup nowego jest absolutną koniecznością, jeśli nie chcemy całą zimę chodzić w parce.  Jak wiecie, zakupy nie są moją ulubioną czynnością, zazwyczaj unikam ich jak ognia. I spędziłam mnóstwo popołudni po szkole oraz nawet parę weekendów, chodząc po tych wszystkich sklepach i przymierzając niezliczoną ilość płaszczy. Najgorsze było to, że miałam w głowie wyobrażenie mojego płaszczyka, tego jak ma wyglądać, i przez to żaden inny nie spełniał moich oczekiwań. W końcu zdecydowałam się na zakup jednego, który podobał mi się najbardziej ze wszystkich, choć wciąż nie był to TEN JEDYNY.
Kilka dni później miałam chwilę czasu i wstąpiłam do dwóch second handów, a w portfelu miałam jedyne 20 zł (słownie: dwadzieścia złotych). I w drugim second handzie znalazłam mój wymarzony płaszczyk, był dokładnie taki, jakiego szukałam w tych wszystkich sklepach, które wcześniej odwiedziłam. Kosztował 25 zł, dlatego nawet nie wiecie jaka była moja radość, gdy okazało się, że akurat w tym dniu jest 20% zniżki na wszystkie wycenione rzeczy. I tak oto kupiłam płaszczyk, który widzicie na zdjęciach, a który jest moim absolutnym ulubieńcem i czuję, że mogłabym spędzić w nim resztę mojego życia!

niedziela, 30 listopada 2014

bye bye November!



Lubię ten czas w roku, gdy jest już tak zimno, że bez ciepłego swetra się nie obejdzie. Oznacza to, że zima nadchodzi, a wraz z nią Święta! Jest to nadal dla mnie tak samo ekscytujące jak wtedy, gdy byłam małą dziewczynką. Nie uważam, że tylko dzieci mają prawo lepić bałwana, czy rzucać się śnieżkami. Nie ma limitu wieku, po którego przekroczeniu nie można już cieszyć się z takich małych rzeczy. Szczerze mówiąc, listopad minął mi zupełnie niepostrzeżenie. Był to dość spokojny miesiąc, w którym nie wydarzyło się zbyt wiele rzeczy. Po prostu był. Jednak był w pewnym sensie czasem tęsknoty... Są takie chwile w życiu, które chcielibyśmy, by trwały wiecznie. Chwile, gdy wszystko jest idealnie, nie mamy żadnych zmartwień na głowie... Moje idealne chwile minęły dawno temu, ale wciąż zdarzają się dni, gdy wyciągam pamiętnik z tamtego okresu i wracam do nich myślami, chcąc, by wróciły, by przeżyć to wszystko raz jeszcze.
Rozpamiętywanie nie jest dobrą rzeczą, potrafi zepsuć humor na długi czas, ale nic nie mogę na to poradzić. Cieszę się, że listopad już dobiegł końca, grudzień zawsze niesie ze sobą pewne nadzieje. Jest pełen dobrych wydarzeń, chcę, by był czasem idealnym.

piątek, 21 listopada 2014

Nie jestem dobrą blogerką?

Co charakteryzuje dobrego blogera? Częstotliwość dodawania postów? Jakość zdjęć? Treść? Co jest najważniejsze?
Nie dodaję postów codziennie, w roku szkolnym nawet nie kilka razy na tydzień, moje zdjęcia nie są perfekcyjne i nie mam tysiąca czytelników. A mimo to uważam, że jestem dobrą blogerką. Bo pisanie sprawia mi przyjemność, tak samo jak fotografowanie, czy prezentowanie Wam moim codziennych stylizacji. Prawda jest taka, że nie można porównywać do siebie dwóch blogów, bo blog jest takim naszym miejscem, które w pewien sposób odzwierciedla to, jaką osobą jesteśmy w rzeczywistości. Nie ma dwóch takich samych osób, więc nie może być dwóch takich samych blogów. W każdym można dostrzec coś wyjątkowego, ale trzeba zatrzymać się na dłużej, by to dostrzec.
Blogowanie jest jedną z moich pasji, aktualnie nie wyobrażam sobie dnia bez wejścia na Internet, by zobaczyć, co nowego w blogowym świecie. Czuję się uzależniona, ale uważam, że jest to bardzo pozytywne uzależnienie. Jestem pewna, że decyzja o założeniu własnego miejsca w sieci była jedną z najlepszych, jakie mogłam podjąć!

Wieczorem jadę na Noc Igrzysk Śmierci, robiłam już do tej serii jedno podejście, ale nie skończyłam wtedy oglądać nawet pierwszej części, więc cieszę się, że teraz w ciągu jednej nocy będę mogła zobaczyć aż trzy. Wprawdzie już teraz odczuwam zmęczenie na samą myśl o siedmiu godzinach w kinie, ale może uda mi się nie zasnąć! Byłam już na jednym nocnym maratonie w Multikinie i cieszę się, że będę mogła to powtórzyć!

niedziela, 16 listopada 2014

czas oczekiwania

Są takie kolory, które kojarzą mi się tylko z jedną porą roku. Bordowy to właśnie jesień. Lubię łączyć ten sweter z różnymi spódnicami, ale jeszcze w żadnym połączeniu nie spodobał mi się tak bardzo jak w tym, prezentowanym na zdjęciach. Z jednej strony chciałabym, żeby jeszcze przez jakiś czas było ciepło, a z drugiej już nie mogę się doczekać momentu, w którym będę mogła wyciągnąć płaszcz i wyjść z domu, otulona ciepłym szalikiem (którego jeszcze nie mam, nawiasem mówiąc, a więc szykują się zakupy).
Ta moja nagła tęsknota za zimą nie nie jest nieuzasadniona, ponieważ wczoraj miałam okazję być na lodowym przedstawieniu Disney On Ice: Magiczny Świat Lodu, gdzie między innymi pokazana była jedna z moich ulubionych bajek Kraina Lodu, która nastroiła mnie tak... zimowo. Samo widowisko było naprawdę niesamowite, kolorowe, po prostu piękne. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu! Aż mam ochotę pojeździć na łyżwach, ubrać choinkę, czy ulepić bałwana. Kocham zimę i mam nadzieję, że tego roku mnie ona nie zawiedzie! Zeszłego roku nie było u mnie śniegu prawie w ogóle, można na palcach policzyć śnieżne dni, jak będzie tym razem?

sobota, 8 listopada 2014

It's okay

 Ostatnio wszędzie słyszę narzekanie. Na pogodę, na szkołę, na wszystko, co nas otacza. Więc i ja trochę ponarzekam na narzekających, bo zupełnie ich nie rozumiem! Absolutnie kocham naszą tegoroczną jesień, która przybiera piękne, złote kolory, pogoda wczoraj była tak ładna, że nawet o osiemnastej chodziłam jedynie w swetrze, a wciąż było mi ciepło, dziś tak samo, mimo kilku kropel deszczu. W szkole naprawdę lubię spędzać czas, mimo monotonii niektórych przedmiotów, fajne towarzystwo potrafi wszystko zrekompensować, a ostatnia pozytywna ocena ze sprawdzianu z matematyki również, ponieważ dzięki niej jakoś tak się uspokoiłam, trochę udowodniłam samej sobie, że matematyka potrafi być fajna i prosta do zrozumienia. Wystarczy tylko poświęcić jej nieco więcej uwagi.
Nie wiem, czy jest coś dziwnego w cieszeniu się nawet z najmniejszych drobiazgów, ale ja tak robię i dzięki temu mam bardzo poprawione samopoczucie każdego dnia, którego nie zepsuje nawet uciekający bus. Dla mnie narzekanie na rzeczy, których w żaden sposób nie możemy wyeliminować z naszego życia, nie ma sensu.
Jestem bardzo zadowolona ze zdjęć, które pokazuję Wam w tym poście. Przedstawiają moje ulubione połączenie ostatnich dni: ukochana czarna spódniczka w połączeniu z grubszymi, czarnymi rajstopami i jakaś bluzka to dla mnie naprawdę zestaw idealny!


Moja nowa ulubiona piosenka, zmieniam je mniej więcej co tydzień, tyle czasu potrafię bez przerwy ich słuchać, w drodze do szkoły, po szkole, w czasie nauki i przed snem. Tą akurat poznałam dzięki mojemu nowemu uzależnieniu, jakim jest serial Prawo Agaty. Naprawdę nigdy nie sądziłam, że polska produkcja pochłonie mnie do tego stopnia.

piątek, 31 października 2014

raz się żyje?

Podczas dzisiejszej jazdy autobusem, zwróciłam uwagę na reklamę, mówiącą "Masz tylko jedno życie!". Nazywam to reklamą z braku innego słowa, w każdym bądź razie, stwierdziłam, że podzielę się z Wami moimi przemyśleniami.
Można na to spojrzeć dwojako, żyjemy tylko raz, więc postępujmy ostrożnie, żeby niczego nie żałować w przyszłości. Myślmy przyszłościowo, co nam się przyda. Rozważajmy każdą opcję, by czasem nie postępować pochopnie... czy tak? A może to, że mamy tylko jedno życie, oznacza, że powinniśmy wykorzystać je w stu procentach? Niczego nie żałować, bo tego, co się stało, nie możemy już zmienić. Próbować w życiu nowych rzeczy, spełniać swoje marzenia, bo nikt za nas tego nie zrobi. Mam wiele marzeń, jedne większe od drugich, ale dopiero niedawno zdałam sobie sprawę jak ważne jest ich spełnianie. Nie chcę żyć samymi marzeniami, czekając, aż same się spełnią, chcę robić wszystko, by udało mi się wypełnić każdy jeden punkt z mojej listy rzeczy, które chcę zrobić w życiu. C h c ę  zrobić, a nie chcę, żeby s a m e się zrobiły. Dla mnie ta różnica jest bardzo ważna. Nie chciałabym żałować kiedyś, że mogłam coś zrobić, ale tego nie zrobiłam ze strachu, czy z innego powodu. Wolę żałować, że zrobiłam, ale coś poszło nie tak... Nie bójmy się powiedzieć komuś prawdy, z obawy przed tym, co sobie pomyśli, nie odkładajmy koncertu naszego idola na później, bo jeśli naszym marzeniem jest go zobaczyć, zróbmy wszystko, by je spełnić.



Kolejna piosenka, którą chciałam się z Wami podzielić. Słucham jej już jakoś od tygodnia i wciąż nie mogę przestać! Szczególnie ta jej wersja jest piękna, moim zdaniem.

czwartek, 23 października 2014

What you waiting for?

Za oknem szaro i ponuro, u mnie na zdjęciach jeszcze jest trochę słońca, tak samo jak w moim życiu! Naprawdę, wczoraj przeżyłam prawdopodobnie jeden z najlepszych dni w tym roku, który jedynie zapowiada spełnienie jednego z moich marzeń już w grudniu! Na pewno przybliżę Wam tę sytuację za jakiś czas, zapewne wcześniej niż w grudniu.
Właśnie o tym chciałam do Was napisać: Spełniajmy swoje marzenia! Nie sposób opisać szczęścia, jakie towarzyszy człowiekowi podczas realizacji czegoś, co dotychczas było tylko odległym marzeniem, które nawet nie miało w najbliższym czasie szansy na spełnienie. Czasem jednak znajdujemy się po prostu w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze i może to wiele zmienić w naszym życiu! Czasem mamy po prostu przy sobie odpowiednie osoby, które nam pomagają i bez których nic by się nie udało. Nie odkładajmy marzeń na później! Jeśli tylko mamy możliwość, nie bójmy się zrobić jeszcze jednego kroku, który nas dzieli od naszego celu. Pozwólmy sobie na odrobinę spontaniczności, bez niej nasze życie byłoby nudne! Pamiętajcie, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się nie zrobiło.


What you waiting for?
 Moja absolutnie ulubiona piosenka w tym jesiennym okresie, dlatego chętnie się nią z Wami dzielę! Nastraja mnie bardzo pozytywnie i mogłabym słuchać jej bez przerwy!

piątek, 17 października 2014

przyjaźń przeterminowana

Jesień w pełni, wielu narzeka na depresyjny charakter tej pory roku, a u mnie wciąż utrzymuje się świetny nastrój, który pozwala mi znaleźć jakieś pozytywy aspekty każdego dnia. Czasem kiedy wstaję rano, wydaje mi się, że ten dzień będzie jakiś inny, patrzę przez okno, widzę gwiazdy (!) na niebie i otaczająca mnie ciemność sprawia, że najchętniej nie ruszałabym się z łóżka. Niekiedy dopuszczam do siebie jakieś przytłaczające myśli, które powodują, że czuję się nieco nieprzytomna, ale wszystko nagle mija i znów jest dobrze. Nie znam recepty na dobre samopoczucie, ale cieszę się, że ode mnie ono nie odchodzi na dłużej.
Przeważnie trzymałam się kurczowo słów jednego z moich ulubionych cytatów: Przyjaźń, która się kończy, tak naprawdę nigdy nie się nie zaczęła, ale do czasu, gdy jedna z moich przyjaźni uległa przeterminowaniu. To dla mnie nowe pojęcie: przeterminowana przyjaźń. Czasem zdarza się tak, że po kilku latach prawdziwej przyjaźni, zamieniamy to na zwykłe przyzwyczajenie. Rozmawiamy i spotykamy się z kimś z przyzwyczajenia. Nazywamy go przyjacielem, po prostu, choć wiemy, że coś się zmieniło. Wolałabym albo bardziej zaangażować się w taką przyjaźń, albo po prostu z niej zrezygnować. Ale na pewno nie w taki sposób, w jaki zakończyła się moja przyjaźń: z dnia na dzień, nagle, bo tak. Kiedy nikt już nie walczy, wiemy, że coś jest nie tak i że może nie warto walczyć. Ale nie mogę przestać o tym myśleć, kiedy na przykład widzę jeszcze na niebie te wszystkie gwiazdy i przede mną kolejny dzień, lub kiedy kładę się spać, słyszę spokojną muzykę i myślę o życiu, które wciąż przede mną, a w którym jakby kogoś będzie brakować.


niedziela, 12 października 2014

jesiennie | Morskie Oko


Kiedy w wakacje udało mi się odwiedzić jedynie Dolinę Pięciu Stawów, byłam trochę zawiedziona, bo ostatnio nad Morskim Okiem byłam całe pięć lat temu. Tydzień temu poczułam nagłą ochotę na ponowne zobaczenie tego miejsca, początkowo miałam jechać sama busem, ale udało mi się zaangażować w to całą rodzinę. Mieliśmy jechać w zeszłą niedzielę, ale niestety się nam nie udało, wczoraj już tak! I dalej nie mogę w to uwierzyć, bo z piątku na sobotę nocowałam u koleżanki, więc miałam za sobą zaledwie dwie-trzy godziny snu. Ale pomimo ogromnego zmęczenia, udało się!
Góry bez wątpienia mają w sobie coś magicznego, coś, co mnie uspokaja i bardzo uszczęśliwia. Są osoby, dla których wyjazdy w góry są czymś nudnym, dla mnie - najpiękniejszym. Uwielbiam wspaniałe widoki, czyste powietrze, uczucie towarzyszące dotarciu na miejsce. I kiedy tylko mam możliwość takiego wyjazdu - cieszę się jak dziecko. Dlatego zrobię wszystko, by tych możliwości było więcej.
Mimo ogromnego odcisku na stopie, który utrudnia mi każdy krok, czuję się wspaniale.
 
 Miałam już możliwość zobaczyć Morskie Oko latem i jesienią. Przede mną zima i wierzę, że tego roku uda mi się tam pojechać, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda pod grubą warstwą śniegu. Już nie mogę się doczekać!
 Jak widzicie na zdjęciach, pogoda była wspaniała, nie zobaczyliśmy nawet kropelki deszczu. Marzy mi się, by kiedyś także móc przejść z Morskiego Oka do Doliny Pięciu Stawów. Jest tyle pięknych szlaków, tyle pięknych miejsc... Ale mam jeszcze przed sobą całe życie na ich zobaczenie.
Dwa powyższe zdjęcia są moimi ulubionymi. Lubię takie zabawy światłem słonecznym.

Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!