Patrzę na kalendarz, widzę ostatni dzień miesiąca i pytam: Gdzie mój kwiecień? Czuję się tak, jakby coś mnie ominęło. Wiem, że kwiecień był naprawdę fajnym miesiącem, ale dlaczego minął mi tak szybko? Kiedy patrzę wstecz, wszystko jakoś mi się rozmywa i zlewa w jedną całość. Nie potrafię pooddzielać od siebie poszczególnych wydarzeń... Jednak główne wspomnienie z początku kwietnia, którego nic mi nie wymaże z pamięci, to jednodniowy wyjazd do Warszawy. Zapewne już Wam pisałam, że kocham to miasto i chciałabym tam kiedyś zamieszkać! Plany się nie zmieniły, może kiedyś przyjdzie pora na ich realizację. Może to coś dziwnego: chęć wyprowadzki z Krakowa do Warszawy, jednak w Krakowie nie czuję tego czegoś. Choć znam wiele jego uliczek na pamięć i nie umiem się tu zgubić, czuję się dość obco i ciężko mi odnaleźć samą sobie.
Pamiętam jak prawie dokładnie rok temu dodawałam post z podobnymi zdjęciami. Blog często uświadamia mi, że czasu nie da się zatrzymać i nie da się też go cofnąć. Jednak kiedy porównuję te dwa posty, widzę naprawdę dużą różnicę. Cieszę się, że mój blog zmienia się razem ze mną. Dzięki niemu te zmiany są dla mnie bardzo widoczne i widzę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ja też! Powiem Wam, że dobrze jest mieć bloga, dzięki któremu dostrzegamy więcej. Miejmy oczy szeroko otwarte i bierzmy od świata jak najwięcej!