niedziela, 19 czerwca 2016

green is back

Zieleń w czystej postaci powróciła na mojego bloga. Pamiętam, że już po kilku napisanych postach ponad dwa lata temu, stwierdziłam, że mój blog powinien nosić nazwę: na-zielonej-polanie.blogspot.com lub zielono-mi, jako że w miejscu, w którym mieszkam, inne tło do zdjęć raczej nie występuje. Generalnie nie mam nic do zieleni, przeciwnie - jest to mój ulubiony kolor odkąd pamiętam, jednak wiadomo, że co za dużo to niezdrowo. Ale nie będę narzekać.
Czy jestem jedyną osobą, która absolutnie oszalała na punkcie tego typu spódnic, którą dziś z dumą prezentuję na zdjęciach? Odkąd tylko zobaczyłam je pierwszy raz w sklepie, wiedziałam że muszę sobie taką kupić. Jej cena w h&m jednak nie do końca mnie przekonała, dlatego ze smutkiem odłożyłam ten zakup w czasie, mając nadzieję, że może kiedyś w końcu będzie moja. Zastanawiałam się też nad podobną spódnicą z szelkami, ale miałam ją u siebie tylko przez kilka dni, po czym stwierdziłam, że wyglądam zbyt dziecinnie i wróciłam miłością do zwykłych spódnic zapinanych na guziki. Moja miłość zdążyła nieco osłabnąć, gdy ceny wciąż były tak samo wysokie, ale wtedy z pomocą przyszedł mój ulubiony sklep, co absolutnie mnie zaskoczyło, bo do tego sklepu raczej nie wchodzi się z zamiarem kupienia czegoś konkretnego, ale żeby znaleźć coś ładnego przez przypadek. Moja spódnica jednak zdawała się na mnie czekać w koszu z rzeczami na wagę i wyniosła mnie około dziesięciu złotych. To chyba prawdziwe przeznaczenie!


niedziela, 5 czerwca 2016

can't you just go somewhere on vacation?

Fajnie jest wyjechać gdzieś pod koniec maja, gdy oficjalnie wakacje jeszcze się nie rozpoczęły. Czekałam na tę chwilę już od dawna i cudownie było zobaczyć ponownie polskie morze po prawie sześciu latach. Dotychczas sądziłam, że mojej miłości do Warszawy nic nie jest w stanie zastąpić, ale kiedy zobaczyłam Gdańsk - była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dużo łatwiej było mi kochać tylko jedno miasto, bo nie wiązało się to z żadnymi dylematami, a teraz jestem ich pełna. Całe szczęście, że rekrutacja na studia trwa jeszcze przez pewien czas, więc nie muszę się z niczym spieszyć.
Fajnie jest czuć pod stopami piasek i mieć świadomość, że jest się wolnym. Bo nie czeka powrót do szkoły, nauka do sprawdzianów, czy nadchodzącej matury. Jest się wolnym od takich myśli, a co za tym idzie, wolnym w ogóle. Czekałam na ten pomaturalny czas od dawna, ale nawet nie sądziłam, że przyniesie mi on tyle radości już na początku. To chyba dowód na to, że szkoła niesamowicie nas ogranicza pod wieloma względami.
Fajnie jest wrócić do domu po takiej wycieczce i mieć czas na oglądnięcie ulubionego serialu i czytanie książek z listy BBC (o której wspominałam Wam już dwa lata temu, a od tego czasu wcale nie przeczytałam zbyt wiele). Mieć czas dla siebie, choćby nawet oznaczało to zagranie w simsy po raz pierwszy od nie wiadomo kiedy. Jest fajnie! 


Szablon wykonany przez Tyler / Enjoy!