Moje ferie już dobiegają końca. Dobiega też końca moje niemyślenie o szkole, które jednak wcale nie wyszło mi na dobre. Przez tę przerwę, którą sobie zrobiłam, mam tylko wyrzuty sumienia, które nie są mi potrzebne do szczęścia. Owszem, przyznaję, wypoczęłam, ale jakim kosztem? Choć w sumie z tym wypoczynkiem to też nie jest tak do końca. Mam wrażenie, że przez te dwa tygodnie wszystko się skomplikowało i nie wiem, kogo powinnam za to winić, bo wcale nie chcę winić samej siebie. Mam wrażenie, że nagle wszystko się zmieniło, że ja się zmieniłam, moje myślenie się zmieniło i nie wiem, co z tym zrobić. Już dawno nie czułam się tak zagubiona i tak bardzo niepewna samej siebie.
Czuję, że to, co piszę, nie ma większego sensu, ale tak właśnie w tej chwili wyglądają moje myśli przelane na ekran komputera. Być może powinnam poczekać, aż wszystko sobie poukładam i dopiero wtedy próbować ubrać wszystko w słowa, ale założyłam tego bloga po części po to, by pomógł mi on zrozumieć samą siebie. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie. Wybaczcie mi ten post, a w zasadzie też parę ostatnich wpisów, ale naprawdę staram się pozbierać i wszystko sobie poukładać. Wybaczcie też, jeśli zajmie mi to dłużej niż bym chciała.
