
Wchodząc do Disneylandu nie można nie poczuć się jak w bajce, bo wszystko jest tam tak bajkowe, że bardziej być już nie może. Oczywiście pierwsze, czego szukałam zaraz po przekroczeniu bramy Disneylandu to słynny Zamek Śpiącej Królewny, którego widział każdy, choćby na zdjęciach. Ale uwierzcie mi, zdjęcia nie są w stanie w pełni oddać magicznej, bajkowej aury, która go otacza. Tak naprawdę nie wiedziałam, czego spodziewać się po Disneylandzie. Czy tego, że jako oficjalnie dorosła już osoba nie odnajdę się w nim zupełnie, czy może z racji tego, że wciąż czuję się dzieckiem, poczuję się tam jak w domu. Nie trudno się domyślić, że absolutnie pokochałam to miejsce, myślę, że żaden dorosły nie byłby w stanie oprzeć się jego urokowi. Miałam ochotę kupić uszy Myszki Miki, jednak stwierdziłam, że kupię je, gdy odwiedzę ten park ponownie, bo muszę tam wrócić! Choćby dlatego, że w jeden dzień nie sposób było zobaczyć wszystkiego. Koniecznie też muszę jeszcze choć jeden raz wsiąść na rollercoaster Space Mountain, mimo że zdążyłam tam być z pięć razy :)




Natomiast jeśli chodzi o Paryż, był on moim marzeniem już od dawien dawna, dlatego kiedy w końcu wysiadłam z autokaru i zobaczyłam Ją tuż przed sobą, nie mogłam uwierzyć, że naprawdę tam jestem. Wieża Eiffla. Niesamowicie piękna! Nie mogłam oderwać od niej wzroku, nawet nie wiedziałam, że w rzeczywistości jest tak ogromna, na zdjęciach zawsze wyglądała tak niepozornie! Nawet teraz, gdy siedzę już w domu, nie dociera do mnie, że naprawdę ją widziałam. Uczucie, towarzyszące spełnianiu marzeń, jest najcudowniejsze! :)
Słyszałam wiele złych opinii o Paryżu, mnie jednak całkowicie zauroczył. Wszystkie wąskie uliczki, wszystkie place, pasy zieleni, wszystko to było niesamowite i takie idealne. Nie byłam w stanie narzekać, że za gorąco, że za długo zwiedzamy, bo chętnie zostałabym dłużej, by zobaczyć jeszcze więcej Paryża. Wiem, że jest tam jeszcze tyle pięknych miejsc, których nie zobaczyłam... Jednak Hiszpania wzywała, o czym już w następnym poście :)