Mam czasem tak, że kiedy wieczorami myślę o całym minionym dniu, nagle zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Najczęściej jednak dopiero po tygodniu orientuję się, że przecież niektóre moje zachowania były tak bardzo niepodobne do mnie, że nie wiem nawet, jak mogłam sama powiedzieć daną rzecz. Czuję się wtedy, jakbym przez cały tydzień czy kilka dni nie była sobą, nie lubię tych chwil i na szczęście w porę potrafię się opamiętać i wyeliminować niektóre zachowania, po prostu znowu być sobą. Nie wiem, skąd się to u mnie bierze, ale nawet boję się pomyśleć, gdybym była tą obcą osobą przez dłuższy czas. Może po prostu czasem gubię się w tym wszystkim, chcąc nie chcąc, myślę, że nikt nie jest idealny, ale staram się to w sobie zwalczyć.
"Pomiędzy byciem dobrym i złym, jest jeszcze opcja, aby być sobą."
Lubię siebie, jakkolwiek egoistycznie to brzmi. Ale myślę, że tak naprawdę nie jest to egoistyczne. Bo czy jeśli sami siebie nie lubimy, to czy ktoś inny może nas polubić? Po prostu staram się być taką osobą, którą ja sama bym lubiła, gdybym spotkała ją na przykład w nowej klasie. Nigdy nie zdarzyło mi się kogoś obgadywać, nie zdradzam cudzych tajemnic, nigdy nikogo jawnie nie okłamałam w ważnej sprawie, często się uśmiecham i czasem jestem trochę szalona.
Lubię być sobą, nie jestem podatna na wpływy, nie staram się wpasować w towarzystwo, raczej szukam towarzystwa, w którym dobrze się czuję, ludzi, którzy są podobni do mnie. Niestety zbyt dobrze znam osoby, które z biegiem czasu, pod wpływem środowiska i towarzystwa, w którym się obracają, zmieniły się nie do poznania. Ale czy warto zatracić własną osobowość dla bycia lubianym w konkretnym towarzystwie? Czy nie lepiej poszukać osób, które są takie jak my i potrafią nas zrozumieć?
Post taki trochę refleksyjny, ponieważ po trzech dniach rekolekcji jestem właśnie w takim nastroju. I myślę, że właśnie o to chodzi w rekolekcjach - mają nas zmuszać do myślenia. Ostatnio myślę bardzo dużo o różnych sprawach: o przyszłości, o przyjaźni, o szkole. Myślę, że nadchodzi okres, w którym będę mogła być nieco bardziej aktywna na blogu i bardzo mnie to cieszy.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Ja też lubię się i jestem pewna siebie, bo to chyba podstawa, tak? Nie rozumiem ludzi, którzy siebie nie lubią, moim zdaniem to wszystko komplikuje, bo będą żyć ze sobą przez całe życie. (tyle powtórzeń 'się' i 'siebie' przepraszam, jeśli razi po oczach, ale taki temat)
OdpowiedzUsuńselfie-memories.blogspot.com
mądry post, bardzo mi się podobał! Bycie sobą to podstawa :)
OdpowiedzUsuń♥its-l0vely.blogspot.com | zapraaszam serdecznie♥
Zgadzam się w 100 pro z Tobą! Twój post zawiera masę prawdy. |Lepiej być soba i mieć mniej, a prawdziwych przyjaciół niż bym kimś, i mieć teoretycznych przyjaciółk ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
niikablog.blogspot.com
Ja zawsze jestem sobą. Uwielbiam być oryginalna i ubierać się tak, żeby ludzie oglądali się za mną i zastanawiali się co ja mam na sobie XD Niestety bardzo często jestem komentowana i to negatywnie. Więc bycie sobą jest jednocześnie łatwe i trudne...
OdpowiedzUsuńdonutworrybehappy.blogspot.com - zapraszam do mnie, jeśli poklikasz w czerwone linki w poście, masz szansę na wygraną 4 bransoletek :)
Nie brzmi to ani trochę egoistycznie, to dobrze, że lubisz siebie i czujesz się w swoim ciele w porządku, w końcu najważniejsze to być sobą i nie przejmować się opinią innych :)
OdpowiedzUsuńWieczory to chyba najlepszy czas na takie przemyślenia...
Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu!
http://thehauntedway.blogspot.com/
Też często mam tak,że po czymś co zrobiłam zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Tak chyba każdy ma. Wynika to z tego,że działamy pod wpływem emocji, stresów - to powoduje,że zachowujemy się zupełni inaczej niż oczekujemy tego od siebie. Tak działa ludzka natura.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to zawsze być sobą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze trzeba być sobą. :)
OdpowiedzUsuńDodasz komentarz? Będzie mi bardzo miło. :)
malinowe-ciasto.blogspot.com
Bardzo fajny post :) aż chce się czytać. NIGDY NIE WARTO UDAWAĆ KOGOŚ INNEGO :)
OdpowiedzUsuńSuper post! Zaprasza też do mnie, byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawiła u mnie komentarz :)
http://divoces.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Śliczne widoki :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie napisany post,masz dużo racji,bo najważniejsze to być sobą i lubić się za to kim się jest ;** Powinnaś częściej pisać takie refleksyjne posty,bo są naprawdę interesujące <3
OdpowiedzUsuńja staram się być sobą, jednak w towarzystwie zdarza mi się źle zachowywać :>
OdpowiedzUsuńendrie-blog.blogspot.com
Super wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - trzeba najpierw polubić siebie, by ktoś inny mógł nas polubić. Udawanie kogoś innego, wpasowywanie się w schematy, które obowiązują w danym środowisku to najgorsze co może zdarzyć się człowiekowi. Nie wolno nam zatracać swojej tożsamości i swoich ideałów. Nie możemy zachowywać się jak inni, gdy ci inni są tak różni od nas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.pomrugaj.blogspot.com
Zupełnie się z tobą zgadzam, najgorsze jest to, kiedy ktoś zaczyna przeklinać z myślą, że będzie fajny :/
OdpowiedzUsuńJa również lubię siebie i nie jest to ani trochę egoistyczne, bo moim zdaniem jest to bardzo ważne, żeby siebie akceptować! :)
OdpowiedzUsuńCześć :) Znalazłam się tutaj przypadkiem. I chyba zostanę na dłużej, bo ciekawie piszesz. :]
OdpowiedzUsuńLubienie siebie nie jest egoistyczną postawą! "...A bliźniego swego jak siebie samego", czyli najpierw trzeba zaakceptować samego siebie, prawda? :) Poza tym, wiadomo - każdy ma wady. Albo trzeba je wyeliminować, jeżeli jest to możliwe, albo zaakceptować. "Zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić. Zmień to, czego nie możesz zaakceptować." ^^
Co do bycia sobą... Hmmm. "Bycie sobą" jest wg. mnie pojęciem względnym. Czytałaś może "Ferdydurke" - W. Gombrowicza? Tam jest takie bardzo znane pojęcie "gęby". Każdy z nas ma inną gębę w innej sytuacji. Przykładowo - w domu jesteśmy kimś innym, przy koleżance, przy nauczycielce, księdzu, pani w sklepie, najbliższej przyjaciółce - to kiedy jesteśmy tak naprawdę sobą, prawdziwym sobą?
Moim zdaniem wszyscy jesteśmy - w mniejszym czy większym stopniu - konformistami. Naprawdę! Nawet, jeśli nie zdajemy sobie z tego z sprawy. Oczywiście, że staramy się być sobą, OK, jesteśmy sobą, ale może jednak troszkę się 'przestawiamy', kiedy jesteśmy w nieco innym towarzystwie. "Kiedy wejdziesz między wrony..."
Bardzo ładne zdjęcia! ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Angelika JJ
PS: Dodaję Cię do linków u siebie, jeśli nie masz nic przeciwko. Jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam do mnie: http://angelikaproject.blogspot.com/
Racja :) Wobec różnych osób postępujemy w różny sposób, ale mnie najbardziej martwi, gdy przez jakiś okres czasu zachowuję się zupełnie inaczej w towarzystwie osób, które dobrze znam, niż normalnie. Kiedy zdaję sobie nagle z tego sprawę, staram się to poprawić, ale właśnie boję się, że kiedyś przestanę uświadamiać sobie, że bardzo zmieniam swoje zachowanie, wcale tego nie chcąc.
UsuńNie czytałam, niestety, ale bardzo się zgadzam z tym, co napisałaś. Bo w każdym towarzystwie zachowujemy się inaczej, a wciąż jesteśmy sobą, tylko dobre pytanie postawiłaś, gdzie jesteśmy prawdziwi my?
Bardzo dziękuję za tak obszerny komentarz, oczywiście, że nie mam nic przeciwko, jest mi bardzo miło! :)
Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJa staram się zawsze być sobą i nie udawać kogoś innego tylko po to, aby ktoś mnie polubił itp.
Zapraszam :
unnormall.blogspot.com
Jesteś piękna! :) To pierwsza sprawa jaka rzuciła mi się w oczy na Twoim blogu. :) I czytając Twoją notkę, stwierdzam, że mam ostatnio bardzo podobne przemyślenia. Wracam do domu i przed zaśnięciem myślę, co to za małpka dzisiaj rozmawiała z innymi. Wiele zrobiłabym inaczej, wiele rzeczy bym nie powiedziała, a jak już przychodzi co do czego, to gadam jak najęta.. totalnie nie myślę o tym, że za chwilę będę tego żałować. Jednak bycie otwartym też może mieć minusy.
OdpowiedzUsuńMogę spytać na jakie rekolekcje jeździsz?
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny! :)
W moim przypadku bycie otwartym zawsze źle się kończy, naprawdę.
UsuńMiałam rekolekcje zarówno ze szkoły jak i te w mojej parafii. W poście wspominałam o tych szkolnych, w Krakowie, prowadzonych przez pana (po raz pierwszy nie byłam na rekolekcjach prowadzonych przez księdza), w którego życiu wiara zmieniła bardzo wiele. Ciekawe doświadczenie :)
Myślałam, że trochę takie inne rekolekcje. U mnie w szkole w tym roku baaardzo słabe były rekolekcje niestety. A te w parafii nawet nie wiem kiedy były. Ja wolę jeździć na takie rekolekcje parodniowe. Inne miejsce, oderwanie się od swojego życia.. Fajna sprawa. :)
UsuńTeż chętnie bym pojechała na takie, ale nie miałam możliwości. Może kiedyś się uda :)
Usuńmatko matko matko *..* Gdzie sa robione te zdjecia? : O Pieknie!!!!!
OdpowiedzUsuńsali-pno.blogspot.com
Klikniesz w SHEINSIDE? Proszę ♥♥
Okolice Krakowa :)
UsuńŚwietny, mądrze napisany post. To, że lubisz samą siebie wcale nie brzmi egoistycznie, to bardzo dobrze. Śliczne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńAle ładna okolica *.*
OdpowiedzUsuńNajlepiej byc sobą. Ja mam tak samo.. leze wieczorem w łóżku i rozmyslam o tym jak postapilam w danej sytuacji... Jestem sobą akceptuje siebie taka jaka jestem ale gdy pomysle dłużej nad moim życie stwierdzam iż niektore moje zachowania były nie na miejscu...
OdpowiedzUsuńhttp://www.feelingsdonotplay.blogspot.com/?m=1
zgadzam się :) najlepiej być sobą i nie udawać kogoś kim się nie jest.
OdpowiedzUsuńśliczne widoki ^^
ja nie miałam czegoś takiego, czasem zastanawiam się, co się wydarzyło i myślę sobie "szkoda, że zabrakło mi odwagi, bo inaczej bym przeprowadziła np. daną rozmowę", ale staram się nie żałować swoich czynów. A w trakcie dnia, kontroluję siebie i wiem, że jestem właśnie sobą :)
OdpowiedzUsuńhttp://bejbicamxx.blogspot.com/
świetnie się wypowiedziałaś na ten temat :)
OdpowiedzUsuń